Ten mecz miał być dla bełchatowian przełamaniem. Niestety stał się ciągiem dalszym wiosennego koszmaru. PGE GKS w kompromitujący sposób przegrał spotkanie 27. kolejki T-Mobile Ekstraklasy z Zawiszą Bydgoszcz 1:4 (1:3). Schodzących z murawy piłkarzy żegnały głośne gwizdy niezadowolonych kibiców.

Spotkanie z Zawiszą zaczęło się dla bełchatowian w sposób wręcz wymarzony. Już w 9. minucie objęli prowadzenie 1:0, a Grzegorza Sandomierskiego pokonał Arkadiusz Piech. Zawisza nie załamał się takim obrotem sprawy i rzucił się do odrabiania strat. Z biegiem czasu goście uzyskali wręcz przygniatającą przewagę i bramki dla nich były tak naprawdę kwestią czasu. Nikt jednak nie spodziewał się, że ostatni kwadrans pierwszej połowy przyniesie bydgoszczanom aż trzy gole. Emilijus Zubas musiał wyjmować piłkę z bramki kolejno po trafieniach: Alvarinho, Mici i Jakuba Świerczoka. Trudno nie odnieść wrażenia, że przynajmniej przy jednym strzale mógł zachować się lepiej.

W przerwie Marek Zub zdecydował o jednej zmianie. Pawła Komołowa zastąpił Łukasz Wroński. Nie spowodowało to jednak poprawy jakości gry. Bełchatowianie sprawiali wrażenie zagubionych, a Zawisza spokojnie kontrolował spotkanie. Gra PGE GKS nie podobała się kibicom, którzy niewybrednymi epitetami wyrażali swoje opinie na temat tego co dzieje się na placu gry. W 69. minucie gwizdy stały się jeszcze głośniejsze. Mica pewnym strzałem z 18 metrów po raz czwarty pokonał bowiem Zubasa. Ostatnie minuty to chaotyczna gra bełchatowian, którzy nieporadnie próbowali zagrażać bramce Sandomierskiego. Zawisza grał uważnie w obronie i nie dał już sobie strzelić bramki. PGE GKS przegrał w sposób wręcz kompromitujący i w chwili obecnej niestety jest kandydatem do spadku z T-Mobile Ekstraklasy.

PGE GKS Bełchatów – Zawisza Bydgoszcz 1:4 (1:3)
Bramki: Arkadiusz Piech 9 – Alvarinho 33, Mica 35, 69, Jakub Świerczok 43

PGE GKS: Zubas – Basta, Zbozień, Telichowski ż, Mójta (73′ Witasik) – Rachwał (64′ Szymański), Michał Mak, Komołow (46′ Wroński), Piech, Małkowski ż – Ślusarski.