W 14 kolejce IV ligi łódzkiej, na boisku w Cielądzu blisko dwustu osobowa grupa kibiców obejrzała spotkanie piłkarskie pomiędzy drużynami miejscowych Orląt i Zawiszą Pajęczno. Mająca w dorobku 21 punktów i 6 miejsce w tabeli drużyna z Pajęczna była faworytem tego spotkania
. Od pierwszego gwizdka sędziego piłkarze gości ostro ruszyli na bramkę Orląt już w pierwszej minucie mocny strzał pod poprzeczkę oddał piłkarz z Pajęczna, jednak Daniel Remisiewicz był na posterunku.
Piłkarze Zawiszy w ciągu pierwszych 15 minut jeszcze kilkakrotnie strzelali na bramkę Orląt. Jedno z takich uderzeń minimalnie minęło światło bramki. Była to tzw. setka i tylko strzelający piłkarz wie dlaczego nie trafił. Z upływem czasu gra się wyrównała i nasi piłkarze coraz częściej przebywali pod polem karnym Zawiszy.
Jednak para stoperów gości była dla naszych piłkarzy nie do przejścia. W pierwszej połowie udało się to tylko raz, w 28 minucie Tomkowi Pawelczakowi, jednak w sytuacji sam na sam trafia w bramkarza. Tomek w całym meczu był bardzo aktywny i wielokrotnie obrońcy Zawiszy mieli z nim kłopoty. Więcej sytuacji dogodnych do zdobycia gola w pierwszej połowie żadna z drużyn już nie miała więc wynik do przerwy 0:0.
W drugiej części meczu oba zespoły jeszcze bardziej starały się rozstrzygnąć spotkanie na własną stronę i mecz nabrał rumieńców. Co chwila kotłowało się to pod jedną to pod drugą bramką, ogromna ilość fauli świadczy o zaciętości spotkania, były to bardziej faule taktyczne i sędzia pokazał tylko trzy żółte kartki.
Nasi piłkarze mogli zdobyć gola po rzucie wolnym wykonywanym przez Marcina Ciesielskiego lecz piłka zatrzymała się na poprzeczce, a dobić jej już nikt nie potrafił. Piłkarze Zawiszy mogli strzelić co najmniej trzy lecz niemiłosiernie pudłowali, a jeśli już trafili w światło bramki wyłapywał to nasz bramkarz. Mecz powoli dobiegał końca i wiadomo było, że kto teraz strzeli ten wygra.
Losy spotkania rozstrzygnęły się w 82 minucie kiedy po rzucie rożnym w zamieszaniu podbramkowym zawodnik Zawiszy z najbliższej odległości wpakował piłkę głową do siatki Orląt. Trudno powiedzieć „kto zawinił” na to pytanie musi sobie odpowiedzieć trener i piłkarze, czyżby zmiany dokonane przed samą utratą bramki i brak koncentracji, czy po prostu pech bo to kolejna bramka stracona w zamieszaniu podbramkowym.
Po utracie bramki Orlęta bardzo szybko chciały odrobić straty i w 90 minucie nadziały się na kontrę 2:0. W doliczonym czasie gry rozluźnieni piłkarze Zawiszy popełnili błąd w obronie. Piłkę wywalczył Łukasz Latosek zagrał do Alberta Zająca a ten z 7 metrów strzelił do siatki. Brakło już czasu na drugą bramkę, sędzia zakończył spotkanie, a piłkarze Zawiszy nie kryli radości z osiągniętego zwycięstwa. Nie wiele brakowało do remisu no cóż nie udało się. Piłkarzy jednak trzeba pochwalić za ambicję i wolę walki o którą zawsze prosi trener.
źródło: www.orletacieladz.pl