W 40. minucie zakończone zostało sparingowe spotkanie pomiędzy Orłem Kazimierz i MKS Mianów. Przy stanie 1:0 dla Mianowa zawodnik Orła Kazimierz, nie mając szans dojścia do piłki, prostą nogą uderzył interweniującego bramkarza Mianowa, łamiąc mu nogę w piszczelu. Mecz nie został dokończony, a golkipera Mianowa odwiozła z Lutomierska do szpitala karetka pogotowia.
Kontuzjowanemu zawodnikowi życzymy szybkiego powrotu na boisko.
Po pierwsze trzeba zauważyć jaka była murawa na boisku grząsko , najwidoczniej bramkarza noga wbiła się w ziemie i pod czas zderzenia noga był w ziemi nie miała jak się wycofać dlatego doszło do pęknięcia kości piszczelowej i to nie ma nic wspólnego jak ktoś napisał zarzucając ostrej gry drużynie Orła, to był czysty przypadek kto był to widział
Niech sobie każdy wyobrazi jaka musi być siła uderzenia żeby ZŁAMAĆ NOGĘ CZŁOWIEKOWI ? Co innego w kolanie czy kostce ale w piszczelu ? Daję do myślenia i pozdrawiam.
Byłem na tym meczu . Nie jestem powiązany z żadnym z powyższych klubów . Wydaje mi sie ,że artykuł lekko przesadzony . To był wypadek ,po prostu chłopaki zderzyli się (jak ktos niżej napisał zderzyli sie piszczelami ) nie było to żadne agresywne wejście wyprostowaną nogą zawodnika z Kazimierza . Artykuł mija sie z prawdą i oczernia drużynę z Kazimierza i przedstawia ich jako jakichś bandytów . Warto tez dodać ,że poziom ratownictwa medycznego w Polsce to dno … chłopak leżał na ziemi ok. 20-30 minut czekając na karetkę , która nawet nie jechała na sygnale … skandal dla mnie
Nie jest potrzebne jakieś obwinianie za krzywdy zawodnika z Kazimierza. Myślę, że to zdarzenie nauczy całą ich drużynę myśleć o rozważniejszych decyzjach w następnym ich meczu. Może zrozumieją, że agresja w sparingowym spotkaniu jest zbędna.
Sam się przekonałem na nogach jak grają brutalnie. Nawet ochraniacze nie pomagają. Najbardziej agresywny był ich bramkarz