Urodził się w Wieluniu 14 listopada 1972 roku. Swoją karierę rozpoczynał w sezonie 1989/1990 występując w zespole LZS Ostrówek. W następnym roku przeniósł się do LZS Rychłocice. Grał w WKS Wieluń, gdzie błyszczał na III–ligowych boiskach.
W sezonie 1997/1998 trafił do Zagłębia Lubin. Cztery lata później przeniósł się do grającego wówczas w 2. Bundeslidzie Hannoveru 96. W tymże sezonie, dzięki znakomitej grze Żurawia Hannover uzyskał awans do Bundesligi, po raz pierwszy w swojej historii. W tym jednym niemieckim klubie grał siedem sezonów. Na pierwszoligowych polskich boiskach rozegrał dotychczas 130 spotkań, w których strzelił 16 bramek. W reprezentacji Polski zagrał w 1 spotkaniu (mecz towarzyski z Białorusią), gdzie zebrał bardzo dobre recenzje. W sezonie 2008/2009 podpisał kontrakt z klubem Arka Gdynia, by po roku powrócić do źródeł – czyli do Wielunia. Obecnie w WKS prowadzi dwa zespoły – seniorów i rocznika 98′.
– Taki był plan ? Pograć w piłkę na wysokim poziomie i powrócić do swego pierwszego poważnego klubu na koniec kariery ?
Dariusz Żuraw: Dokładnie tak. Grając w kolejnych zespołach wiedziałem, że tutaj wrócę. Kupiłem działkę, zbudowałem dom. W innych miejscach po prostu pracowałem i tak traktowałem również kolejne miasta w swojej karierze – jako miejsca pracy. Teraz wspólnie z rodziną jest czas odpoczynek i chwilę oddechu. Mam dwóch synów i córkę. Rodzinka jest najważniejsza i głównie dlatego wróciłem do Wielunia.
– Synowie grają w piłkę ?
Tak. To też był jeden z powodów podjęcia pracy w Wieluniu. Prowadzę grupę rocznika 98, gdzie gra mój młodszy syn. Starszy ma 16 lat i też kopie. Z młodszym prawie od podstaw stworzyłem obecny zespół dwunastolatków. Można powiedzieć, że to moja autorska ekipa. Po powrocie z Gdyni zastanawiałem się, co zrobić ze swoim życiem zawodowym. Syn mnie poprosił o pomoc i poszło. Blisko półtora roku temu zrobiłem nabór i tearz mamy naprawdę fajną ekipę. Wygrywamy z wszystkimi rywalami (w lidze WKS ma na koncie tylko jeden remis i imponujący bilans bramkowy 78-4 !!!). Jestem bardzo ciekawy jak zaprezentujemy się po ewentualnym awansie w lidze wojewódzkiej. Trzon zespołu obok mojego syna stanowią m.in. Dominik Smolnik, Konrad Nowak, Patryk Biegański. To tylko kilka przykładowych nazwisk, bo ta wyliczanka powinna być dość długa. Niedawno graliśmy w turnieju halowym w Lublinie i tam była okazja zmierzyć się z teoretycznie silniejszymi zespołami. Wypadło to całkiem nieźle, bo pokonaliśmy kilku faworyzowanych rywali jak chociażby miejscowy Motor. Nie powinno być zatem źle w konfrontacji z czołówką województwa w tej kategorii.
– I jakie odczucia towarzyszą tym pierwszym trenerskim krokom, zarówno wśród seniorów jak i juniorów ?
Jeżeli chodzi o młodzież, to tak naprawdę dopiero próbujemy odbudować większość grup w Wieluniu. Stworzyliśmy szkółkę piłkarską i staramy się wokół niej zgromadzić ludzi, którzy będą w stanie pomóc. Taka praca daje bardzo dużo radości. Chyba udaje mi się trafić do tych chłopaków, bo w karierze obok talentu i praca liczy się również głowa. Gdybym tak miał wartościować, to nie wiem, czy głowa i psychika nie są najważniejsze. Szczególnie w przypadku tych bardzo młodych ludzi. Obecnie rozpoczynam kurs trenerski II klasy UEFA w Warszawie. Seniorów objąłem w końcówce poprzedniej rundy i przed nami trudne zadanie – utrzymać się w lidze. Widzę jak pracują na treningach i o to utrzymanie jestem spokojny. Jednak dopóki piłka w grze…Jak zostaniemy w lidze, to w następnym sezonie powalczymy o coś więcej. Jedno jest pewne – nie będę ściągał zawodników z zewnątrz. Chce budować drużynę w oparciu o miejscowych chłopaków. Brak wzmocnień wcale nie musi oznaczać słabości, gdy praca szkoleniowia jest na odpowiednim poziomie. Mam również nadzieję, że po utrzymaniu znajdą się firmy, które pomogą nam finansowo. Pewne deklaracje już usłyszałem i tych chętnych do pomocy jest coraz więcej. Nawet mogę zadeklarować, że w następnym sezonie powalczymy o trzecią ligę (jeżeli się utrzymamy).
– Zapewne różnica w szkoleniu młodzieży i w zapleczu sportowym klubów w Polsce i w Niemczech jest dość znaczna ?
No tak, ale pamiętajmy, że Wieluń nie jest mocnym ośrodkiem piłkarskim (dopiero taki będzie – uśmiecha się Żuraw) i trudno to porównać z jednym z czołowych klubów w Niemczech. Ja chcę zwrócić uwagę na coś innego. DFB, czyli niemiecki związek piłkarski wiele rzeczy związanych ze szkoleniem młodzieży w klubach reguluje wymogami licencyjnymi. Klub musi posiadać odpowiednią liczbę drużyn na każdym poziomie, musi o nie odpowiednio dbać, a do tego związek pomaga tym zespołom juniorskim finansowo ! Do tego te wszystkie wymogi są ściśle przestrzegane, nie ma takiej licencyjnej farsy jak u nas. Wiem, że to łatwo wprowadzić obostrzenia i wymagać, ale bez tego nie zrobimy kroku do przodu ! A piłkarski świat nam ucieka i to w zawrotnym tempie. U nas brakuje na wszystko – stroje, na uposażenie trenerów, na sprzęt do ćwiczeń. Nie ma co się załamywać, trzeba zakasać rękawy i do roboty…
– Ta długa kariera piłkarska, to kariera zawodnika spełnionego ?
Tak. Jestem zadowolony z tego co osiągnąłem. Nie brakowało w życiu trudnych chwil. Pamiętam jak Zagłębie nie chciało mnie puścić do Hannoveru, jak rzucano mi kłody pod nogi. Ale to były tylko momenty w tej bardzo długiej karierze. To wszystko co osiągnąłem grając przez tyle lat w jednym klubie w jednej z najsilniejszych lig w Europie, to powód do dumy. Jestem tam witany jako legenda drużyny i człowiek, który w klubie zostawił serce i zdrowie. Ogólnie w życiu nie przepadałem za zmianami, może dlatego wytrzymałem tak długo w Hannoverze ?
– Ta tajemnica długowieczności piłkarskiej, to podobno bardzo porządny tryb życia…
Nie wiem, bardzo możliwe. Ale to chyba naturalne, że grając i chcąc grać na wysokim poziomie, trzeba się całkowicie piłce poświęcić i podporządkować. Jest to zabawa, ale wymagająca olbrzymiej samodyscypliny. Bez tego nie ma co marzyć o sukcesach i warto, by młodzież o tym pamiętała.
– To teraz pewnie kusi, aby spróbować swoich sił szkoleniowych w Niemczech ?
Spokojnie ! Nie po to wracałem, żeby teraz szybko znowu wyjeżdżać ! W Niemczech w klubach młodzieżowych stawia się na rodzimych trenerów i pewnie dzięki temu jest kontynuacja myśli szkoleniowiej. Jest to scentralizowane i przynosi efekty. A u nas ? Nowy trener, to zmiana taktyki, treningów i wielu innych rzeczy w życiu piłkarza. Przy dużej rotacji szkoleniowców, ciężko się w tym połapać. Dobrze by było trochę nad tym w Polsce popracować. Ja mam w tej chwili ważne zadanie do wykonania w Wieluniu i zamierzam swoją misję wypełnić !