O tym, że Dawid Łuczyński to człowiek wielu talentów nie trzeba nikogo przekonywać. Jest sędzią, obsadowcem w piotrkowskiej delegaturze, działaczem Pilicy Przedbórz, organizatorem piłkarskich turniejów, a jak się okazuje, potrafi również wspomóc swój klub grając na pozycji bramkarza. Zdecydował się na występ ze Szczerbcem Wolbórz po 10 latach przerwy.

Trzech bramkarzy zgłoszonych do rozgrywek nie mogło dziś zagrać w zespole Krzysztofa Kowalskiego. Mateusz Sobczyk pojechał na studia, Jakub Krawczyk jest kontuzjowany, a Pawła Zalasa zatrzymały zawodowe obowiązki. W bramce mógł stanąć Marek Jończyk (zawodnik z pola), ale na ochotnika zgłosił się Łuczyński. Już w 1. minucie Szczerbiec strzelił bramkę, ale później było już lepiej. – Dawid musiał się rozruszać. Później przypomniał sobie to, że kiedyś nieźle się ruszał i obronił kilka sytuacji podbramkowych. Wygraliśmy 5:1, a bohaterem jest nieoczekiwany bramkarz – relacjonuje ze śmiechem Grzegorz Marchewka, kierownik Pilicy.

– To był jeden występ, niech bronią bramkarze. Ja jestem od czegoś innego. Jutro sędziuję dwa spotkania klasy A. Na świętowanie również nie ma czasu, wypiję może symboliczne piwko. W niedzielę o 11:00 wychodzę na boisko w Gorzędowie, a o 14:00 w Gorzkowicach – mówi Łuczyński.