Widzew Łódź pokonał przed własną publicznością GKS Katowice 3:1 (1:0) w piątkowym spotkaniu 8. kolejki I ligi, a triumf drużyny Janusza Niedźwiedzia oglądało na stadionie ponad 17 tysięcy kibiców. Trener łódzkiej drużyny na pomeczowej konferencji prasowej podkreślił, że przy takiej publiczności jego zespołowi nie wypadało nie wygrać.
– Przy takiej publiczności i przy takim wspaniałym dopingu nie wyobrażałem sobie dzisiaj innego scenariusza niż nasze zwycięstwo, a zawodnicy stanęli na wysokości zadania. W drugiej połowie podobało mi się to, jak zareagowaliśmy po zdobyciu bramek. Nie odpuściliśmy, nie daliśmy oddechu przeciwnikowi. Przed przerwą nie wszystko układało się tak, jak byśmy chcieli: byliśmy za daleko przeciwnika, za wolno rozgrywaliśmy. Później jednak, nawet gdy wyprowadzaliśmy od bramkarza, piłka wędrowała jak po sznurku. Był moment, gdy chwyciliśmy rywala i nie daliśmy mu nic do powiedzenia. Żałujemy tego straconego gola, bo nigdy nie lubię tego robić. To jest coś, na co w przyszłości musimy zwrócić uwagę. Gratuluję Konradowi Reszce, ponieważ w naprawdę ważnym meczu pokazał się z dobrej strony. Na rozgrzewce Kuba Wrąbel zgłosił uraz, nie wiedzieliśmy, czy będzie w stanie wyjść na boisko. Przygotowywaliśmy jednego i drugiego, dopiero na dziesięć minut przed końcem podjęliśmy decyzję. Taka sytuacja jest dla każdego bardzo trudna, a zwłaszcza dla bramkarza. Dzisiaj Konrad się całkowicie obronił, zasłużył na ten występ swoją ciężką pracą na treningach, pracą od wielu miesięcy. Mimo że to rezerwowy, jest nasz bardzo ważny zawodnik – powiedział Niedźwiedź.
Źródło: widzewtomy.net