Kibice ŁKS nie zasłużyli sobie na to, aby oglądać takie mecze i dobrze, że nie musieli. Zasłużony dla polskiej piłki klub zebrał straszliwe baty w pojedynku z Odrą Opole. Goście zapewnili sobie w ten sposób udział w barażach o Ekstraklasę, a ŁKS je do absolutnego minimum zmniejszył. To jednak tylko matematyczne wyliczenia, które nie mają podstaw w rzeczywistości.

Posprzątane, brzydko mówiąc, było już po dziesięciu minutach. Obrona ŁKS nie dojechała na mecz, a bezwzględnie wykorzystali to Łukasz Kędziora i Dawid Czapliński. Odra prowadząc 2:0 w pełni kontrolowała spotkanie, a ŁKS bił głową w mur. Po przerwie dwa rzuty karne wykorzystane przez Tomasa Mikinicia przesądziły sprawę, a na kwadrans przed końcem drugą żółtą kartkę obejrzał Oskar Koprowski. Odra nie chciała już chyba kopać leżącego i Marek Kozioł nie musiał już wyjmować piłki z bramki. Nad ŁKS zlitował się nawet sędzia, który mógł przedłużyć drugą połowę o kilka minut, ale dodał do regulaminowego czasu tylko 60 sekund.

ŁKS ma jeszcze teoretyczne szanse załapania się do szóstki. Trudno jednak spodziewać się aby Chrobry Głogów nie wygrał z Zagłębiem Sosnowiec w ostatniej kolejce i trudno spodziewać się żeby rozbity sportowo i organizacyjnie łódzki zespół pozbierał się w Katowicach i wygrał z GKS. Nadchodzący tydzień może przynieść kilka informacji o rozwiązanych kontraktach przez kolejnych piłkarzy, którzy mają już dość oczekiwania na pieniądze. ŁKS i to żadna tajemnica jest w tragicznej sytuacji finansowej. A w komunikaty prokurenta Jarosława Olszowego o tym, że wszystko w klubie jest dobrze, nikt już chyba nie wierzy.

ŁKS Łódź – Odra Opole 0:4 (0:2)
Bramki: Łukasz Kędziora 8, Dawid Czapliński 10, Tomas Mikinic 60-karny, 66-karny

ŁKS: Kozioł – Bąkowicz (46′ Kowalczyk), Dąbrowski, Koprowski, Klimczak – Wolski (46′ Dankowski), Maksymilian Rozwandowicz (46′ Tosik), Trąbka, Pirulo, Janczukowicz (60′ Moreno) – Radaszkiewicz (75′ Jurić).