Trzecioligowa Lechia Tomaszów Mazowiecki odpadła we wtorkowy wieczór z rozgrywek Pucharu Polski. Podopieczni trenera Bartosza Grzelaka ulegli na swoim stadionie w meczu pierwszej rundy szczebla centralnego występującemu w I lidze Śląskowi Wrocław 1:2 (1:2), ale pokazali się naprawdę dobrej strony.
Goście już w 2. minucie objęli prowadzenie. Piłka trafiła w rękę Maksyma Rosińskiego i sędzia podyktował dla wrocławian rzut karny, który pewnie wykorzystał Jakub Jezierski. W 21 minucie było już 2:0, a piłkę do bramki Lechii wpakował Marko Dijaković. Z kolei w 33. minucie bramkarz gospodarzy Mateusz Awdziewicz wygrał pojedynek sam na sam z Damianem Warchołem. Minutę później Daniel Chwałowski fantastycznym uderzeniem umieścił piłkę w siatce pierwszoligowca. Chwilę później Yehor Matsenko ujrzał czerwoną kartkę (druga żółta) i Śląsk grał już w dziesiątkę.
Na początku drugiej połowy w polu karnym gości padł Filip Zawadzki, ale sędzie nie podyktował rzutu karnego. Potem fatalnie spudłował Mateusz Kempski. Tuż przed końcem spotkania Mateusz Orzechowski uderzał głową, ale minimalnie spudłował. W doliczonym czasie gry bramkarz Śląska w sobie tylko znany sposób odbił piłkę po strzale Jacka Tkaczyka. To powinien być gol. Wynik nie uległ więc zmianie i Lechia z podniesioną głową zakończyła pucharową przygodę.
Lechia Tomaszów Mazowiecki – Śląsk Wrocław 1:2 (1:2)
Bramki: Daniel Chwałowski 34 – Jakub Jezierski 2 – rzut karny, Marko Dijaković 21
Lechia: Awdziewicz – Rosiński, Dunajski, Orzechowski, Król (46′ Kempski) – Kolasa, Chwałowski, Szymczak, Zawadzki (90′ Melchior), Tkaczyk – Pieńkowski


Rzut karny dla Śląska w 1 min meczu wydrukowany, nie było zagrania ręką – zawodnik Lechii odbił piłkę głową, co zresztą widać w udostępnionych przez WKS skrótach. Później jeszcze wiele kontrowersyjnych decyzji sędziego na korzyść Śląska, m.in. niepodyktowany rzut karny dla Lechii