Kibice ŁKS tracą cierpliwość. W niewybrednych słowach wyrazili dziś swoje niezadowolenie z tego, co dzieje się w łódzkim klubie. Łodzianie przegrali przed własną publicznością z GKS Tychy 1:3 (0:3), a pierwsza połowa w ich wykonaniu była kolejną kompromitacją. W ostatnich pięciu meczach ŁKS pod wodzą Ariela Galeano zdobył jeden punkt. Dobrze, że wcześniej wywalczył ich wystarczającą do utrzymania w lidze liczbę bo w przeciwnym razie byłby zagrożony spadkiem.
Galeano miał powalczyć o baraże tymczasem gra w obronie ŁKS, pod jego wodzą, to jedna wielka kpina. Łodzianie tracą seryjnie bramki po prostych błędach, które wynikają również z taktycznego ustawienia. Podobnie jak przed tygodniem w Płocku GKS Tychy obnażył w pierwszej połowie wszystkie słabości łodzian, strzelając, po ich błędach, trzy bramki. Kibice ŁKS zaczęli skandować: Jeden, Dwa, Trzy – mało! A to, co wykrzykiwali w stronę Galeano i Roberta Grafa nie nadaje się do cytowania. Na otarcie łez Husein Balić popisał się w 65. minucie pięknym wolejem, ale był to jedyny pozytywny akcent tego spotkania. W piątek (25 kwietnia) ŁKS zmierzy się na wyjeździe z przedostatnią w tabeli i walczącą o utrzymanie w lidze Stalą Stalowa Wola. Jeszcze miesiąc temu napisalibyśmy, że łodzianie będą zdecydowanym faworytem tego meczu. Teraz jednak nie zaryzykujemy takiego stwierdzenia.
ŁKS Łódź – GKS Tychy 1:3 (0:3)
Bramki: Husein Baić 65 – Julius Ertlthaler 10, 27, Jakub Budnicki 19
ŁKS: Bobek – Dankowski, Rudol, Fałowski, Głowacki – Młynarczyk (46′ Sitek), Kupczak (46′ Terlecki), Mokrzycki (46′ Hinokio), Wysokiński ż (72′ Wzięch), Balić – Mrvaljević (46′ Norlin)
Zdjęcie: Radosław Jóźwiak (Cyfrasport)