Odezwały się paragwajskie demony sprzed kilku miesięcy. ŁKS w katastrofalnym wręcz stylu przegrał w Krakowie z Wisłą 0:5 (0:4) w spotkaniu, które miało być szlagierem 2. kolejki I ligi. Szlagierem nie było gdyż kibice obejrzeli jednostronne widowisko, a Wiślacy momentami ośmieszali wręcz drużynę Szymona Grabowskiego (na zdjęciu).
Mecz rozpoczął się dla łodzian fatalnie zanim jeszcze piłka po raz pierwszy wpadła do bramki. W 7. minucie kontuzji doznał bramkarz Aleksander Bobek i miejsce między słupkami zajął Łukasz Bomba. Mogło to mieć duży wpływ na późniejsze wydarzenia. Rezerwowy golkiper ŁKS nie zagrał bowiem dobrego spotkania. Inna sprawa, że defensywa mu nie pomagała popełniając seryjnie błędy. Wisła bezlitośnie je wykorzystywała i już po 45 minutach było 4:0. W drugiej połowie gospodarze nieco zwolnili tempo, a wynik przypieczętował Angel Rodado.
Wisła Kraków – ŁKS Łódź 5:0 (4:0)
Bramki: Frederico Duarte 17, 28, 33, Mariusz Kutwa 30, Angel Rodado 59
ŁKS: Bobek (7′ Bomba) – Craciun (46′ Ernst ż), Rudol, Fałowski (46′ Młynarczyk), Głowacki – Loffelsend ż, Kupczak, Mokrzycki (71′ Lewandowski), Szczepański (46′ Hinoko ż), Krykun – Piasecki.
ŁKS przywiózł z Krakowa do Łodzi worek bramek oraz dużo przemyśleń na kolejne mecze. Jeśli łodzianie chcą się liczyć w walce o awans muszą grać dużo lepiej i to w każdym elemencie. W 3. kolejce łodzianie zmierzą się u siebie z Polonią Bytom, a mecz odbędzie się w piątek (1 sierpnia) o 20:30.
Zdjęcie: ŁKS Łódź

