Zmarli żyją w nas dopóty, dopóki o nich pamiętamy. Rzymski poeta Horacy pisał Non omnis moriar, czyli nie wszystek umrę. Nieśmiertelność, nieprzemijanie zapewni nieustająca pamięć o tych co odeszli. Będący u schyłku rok 2025 nie oszczędził środowiska piłkarskiego. Odeszli piłkarze, trenerzy, działacze. Wspomnimy niektórych z nich.
Na początku roku w żałobie pogrążyło się środowisko piłkarskie KKS Koluszki. Odszedł bowiem na niebiańskie boiska w wieku zaledwie 27 lat Łukasz Szydlik. W marcu zmarł natomiast nagle o rok starszy Maciej Grzegory, trener młodzieżowych drużyn Widzewa Łódź.
W czerwcu Polonia Piotrków Trybunalski poinformowała o śmierci Marka Krawczyka, byłego członka zarządu klubu, jego wielkiego sympatyka i jednocześnie ojca obecnego prezesa piotrkowskiego czwartoligowca – Marcina Krawczyka.
Środowisko Szczerbca Wolbórz pogrążone było w połowie lipca w żałobie z powodu śmierci klubowej legendy, jaką bez wątpienia był Paweł Zając, przez ostatnie około 30 lat gospodarz i opiekun zasłużonego klubu. W latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych grał w drużynie seniorskiej.
– Nie znajdujemy słów, które potrafiłyby oddać tę niepowetowaną stratę – napisał wówczas na profilu klubowym Szczerbiec Wolbórz.
W tym samym miesiącu, w wieku zaledwie 63 lat odszedł Marek Jędrzejczak, wierny kibic Złoczewii Złoczew, którą przez wiele lat wspierał nie tylko dopingiem, był z zespołem na dobre i złe.
Także w lipcu, w wieku 67 lat zmarł, po ciężkiej chorobie, Marek Daroch, były piłkarz i trener Włókniarza Pabianice. Był wychowankiem Pogoni Zduńska Wola, z której trafił do Włókniarza w lipcu 1977 roku. Grał na pozycji bramkarza i dwukrotnie świętował z pabianickim zespołem awans do II ligi, a było to w latach 1979 oraz 1982.
Koniec lipca, to z kolei śmierć Wojciecha Grzelaka (75 lat),współtwórcy drużyny Boruty, która na początku lat 90-tych osiągała najlepsze wyniki w całej swojej historii. Była o krok od awansu do najwyższej klasy rozgrywkowej w naszym kraju. Grzelak był wówczas kierownikiem zespołu prowadzonego przez duet trenerski Witold Królewiak – Marek Gałkowski.
W sierpniu snem wiecznym zasnął natomiast Eugeniusz Górski (83 lata), który przez wiele sezonów w latach sześćdziesiątych minionego stulecia był podstawowym zawodnikiem pierwszego zespołu PTC Pabianice.
Październik przywitał nas informacją o śmierci Bronisława Besztaka, który zmarł w wieku 82 lat. Był on niezwykle szanowanym trenerem, pracował między innymi w takich klubach jak Czarni Rozprza, Piotrcovia, Concordia Piotrków czy KS Paradyż. Od 2011 roku był członkiem Koła Seniorów Okręgowego, a od 2019 roku Koła Seniora Łódzkiego Związku Piłki Nożnej. W 2006 roku Zarząd Łódzkiego ZPN odznaczył Bronisława Besztaka za jego oddanie na rzecz rozwoju piłki nożnej Srebrną Odznaką ŁZPN.
Śmierć nie oszczędziła LZS Justynów. W wieku 61 lat zmarł Krzysztof Stokowski – człowiek-orkiestra, społecznik, pasjonat futbolu, który z klubem był od zawsze – na dobre i na złe.
– Krzysiek był z LZS Justynów od samego początku – działacz, spiker, statystyk, wierny kibic i przyjaciel klubu. Człowiek orkiestra, zawsze uśmiechnięty, zawsze gotowy do pomocy, z sercem całym w barwach naszego klubu – czytaliśmy na klubowym profilu FB.
Zaledwie 67 lat przeżył Janusz Koterwa – wychowanek Zagłębia Sosnowiec, który wiele lat swojego sportowego życia związał z GKS Bełchatów. Grał przy Sportowej w latach 1989-1993, a następnie był w sztabie szkoleniowym dowodzonym przez Władysława Łacha i zanotował historyczny awans do Ekstraklasy w sezonie 1994/1995.
Także w październiku, w wieku 91 lat odszedł Ryszard Olejniczak wieloletni, zasłużony prezes Neru, którego tradycje kontynuują obecne Termy. Był w środowisku osobą znaną, lubianą i powszechnie szanowaną. Do końca życia żył sprawami klubu. Za jego kadencji drużyna seniorów odnosiła wiele sukcesów, plasując się między innymi w czołówce IV ligi.
W tym samym miesiącu na niebiańskie boiska, w wieku 71 lat odszedł Stanisław Lach, przez wiele lat związany z WKS Wieluń. W przeszłości w wieluńskim klubie pełnił funkcję między innymi kierownika drużyny. Jego syn Szymon był natomiast przez wiele lat zawodnikiem wieluńskiego klubu, prowadził ponadto drużynę seniorów, a obecnie pracuje z trampkarzami.
„Rest in Peace”, czyli „niech spoczywają w pokoju”. Pamiętajmy, jak mówił święty Jan Paweł II, „czas ucieka, wieczność czeka… „.

