AKTUALNOŚCI
„Kolejorz” rozjechał PGE GKS

Taki mecz musiał w końcu przytrafić się beniaminkowi z Bełchatowa. Zespół Kamila Kieresia zagrał najsłabsze spotkanie w tym sezonie i wysoko przegrał w Poznaniu. Bełchatowianie stracili z „Kolejorzem” aż pięć bramek czyli więcej niż Arkadiusz Malarz wpuścił w poprzednich dziesięciu spotkaniach.


tomadex wszystko dla kibica

Od pierwszych minut meczu 11. kolejki T-Mobile Ekstraklasy piłkarze Lecha uzyskali wyraźną przewagę. Goście, podobnie jak w poprzednich meczach wyjazdowych, nastawili się na grę z kontry. Tego dnia było to jednak za mało aby myśleć o wywiezieniu korzystnego rezultatu. „Kolejorz” przypominał tego dnia francuski pociąg TGV i pod bramką Arkadiusza Malarza co chwila dochodziło do groźnych spięć. Bramkarz PGE GKS spisywał się znakomicie, ale nie był w stanie zachować czystego konta przy takiej liczbie stworzonych sytuacji przez gospodarzy. W 17. minucie Lech objął prowadzenie. Okoliczności strzelenia bramki były dość kontrowersyjne i chyba tylko technologia goal-line mogłaby rozstrzygnąć to czy piłka po strzale Kaspra Hamalainena całym obwodem przekroczyła linię bramkową. Gdyby ten mecz zakończył się wynikiem 1:0 bełchatowianie mogliby czuć się pokrzywdzeni. Kolejne minuty przyniosły jeszcze większą przewagę Lecha i tylko dzięki Malarzowi po pierwszej połowie gospodarze prowadzili tylko jednym golem.

Sześć minut po wznowieniu gry emocje praktycznie się skończyły. Egzekwujący rzut rożny Barry Douglas mocno wstrzelił piłkę w pole karne, a zasłonięty Malarz wbił futbolówkę do własnej bramki. W 61. minucie mogło być 3:0, ale w ostatniej chwili obrońca PGE GKS wybił zmierzającą do bramki piłkę na rzut rożny. W odpowiedzi groźnie strzelał z rzutu wolnego Adam Mójta. Futbolówka odbiła się od poprzeczki. 71. minuta przyniosła trzeciego gola dla Lecha. Tym razem Malarza pokonał po raz drugi Hamalainen, a sędziowie i kibice nie mieli żadnych wątpliwości czy padła bramka, czy też nie. Prowadząc 3:0 lechici nie rezygnowali ze strzelenia dalszych bramek i w 81. minucie kibice „Kolejorza” ucieszyli się po raz czwarty. Sytuację sam na sam z Malarzem wygrał Gergo Lovrencsics. Na tym strzelecki festiwal Lecha się nie skończył. W 86. minucie piękny strzał Darko Jevticia znalazł drogę do bramki i golkiper PGE GKS musiał po raz piąty wyjmować piłkę z siatki. Ten mecz Arkadiusz Malarz zapamięta na długo i nie zdziwimy się jeśli w kolejnym ligowym meczu między słupkami stanie Emilijus Zubas. Trudno zresztą mieć do kapitana PGE GKS jakiekolwiek pretensje. W końcówce dwukrotnie uratował bełchatowian przed jeszcze wyższą porażką.

Lech Poznań – PGE GKS Bełchatów 5:0 (1:0)
Bramki: Kasper Hamalainen 17, 71, Barry Douglas 51, Gergo Lovrencsics 81, Darko Jevtić 86

PGE GKS: Malarz – Basta, Baranowski, Telichowski, Mójta – Wroński (59′ Prokić), Baran, Sawala ż (59′ Poźniak), Komołow (74′ Bartosiak), Michał Mak – Ślusarski ż.

 

Subskrybuj
Powiadom o

1 Komentarz
Inline Feedbacks
View all comments
piotrków
9 lat temu

nic sie nie stało BEŁCHATÓW NIC SIE NIE STAŁO