Mocno zdegustowany postawą kibiców Widzewa Łódź był trener Omegi Kleszczów Marcin Zimoch. Szkoleniowiec przez cały mecz był wyzywany przez ludzi stojących za ławką rezerwowych gości. Kilka razy został opluty, a wyzwiskami obsypywano również jego rodzinę. Dostało się także piłkarzom Omegi i kierownikowi.
– Wyjechałem z Łodzi zażenowany tym co zobaczyłem i usłyszałem. Myślałem, że jedziemy na bezpieczny teren gdzie nic nam nie grozi. Tymczasem przez cały mecz wyzywano nas od najgorszych, obrzucano niewybrednymi epitetami mnie i moich zawodników. Kilka razy zostałem opluty gdy wychodziłem z ławki aby udzielić wskazówek zawodnikom. O żadnej obronie słownej nie mogło być mowy, czuliśmy się zagrożeni. Kilka razy silnie uderzono w pleksę za ławką rezerwowych. Nie wiem co byłoby gdybyśmy urwali punkty Widzewowi, może dobrze, że ten mecz przegraliśmy. Jedno wiem i mówię to z pełną odpowiedzialnością za słowa – dla tych ludzi, którzy stali za naszą ławką rezerwowych powinien być zakaz wstępu na piłkarskie mecze – kończy szkoleniowiec.
Nie byłem, nie słyszałem ale co to ma do rzeczy? – na każdym stadionie trenerzy, zawodnicy przyjezdnych, o sędziach nie wspomnę są różnymi ciekawymi epitetami określani – czy to jest jakaś nowość? Na ilu stadionach w miniony weekend ktoś kogoś „opluł”? – czy tylko w Łodzi? Ludzie ogarnijcie się….
jak zawsze fitzef sie wybiela … gnoje… prawda w oczy kole…
Zalosna to jest trzoda z rts,
żałosny kolo
Stałem za ławką gości i potwierdzam, że ich trener mocno ubarwił rzeczywistość. Kilka epitetów poleciało na słabo spisującego się sędziego i na padający jak muchy aktorów z Kleszczowa. Ale o żadnych obelgach czy zagrożeniu życia lub zdrowia nie było mowy.