AKTUALNOŚCI
Ostatni kwadrans zdecydował o przegranej

Nie było zapowiadanej przez Janusza Niedźwiedzia niespodzianki przy Łazienkowskiej. Była natomiast kolejna porażka Widzewa, który z siedmioma punktami na koncie jest tylko o jedno oczko nad strefą spadkową. Legia Warszawa wygrała niedzielny pojedynek 3:1 (1:1) i mimo dwóch meczów rozegranych mniej zasiadła na fotelu lidera PKO Ekstraklasy.


keeza komplety sportowe

Spotkanie rozpoczęło się dla Legii jak marzenie. W 5. minucie Kacper Tobiasz dalekim wykopem wypuścił w bój Ernesta Muçiego. Napastnik Legii idealnie zabrał się z piłką i pokonał Henricha Ravasa. Legia nie zamierzała cieszyć się jednobramkowym prowadzeniem i nadal atakowała. Widzew umiejętnie się jednak bronił, a tuż przed przerwą uciszył ponad 25 tysięcy kibiców Legii. Do wyrównania doprowadził Jordi Sanchez.

Widzew miał swoją sytuację, po której mógł prowadzić. Sanchez fatalnie jednak przestrzelił w 49. minucie kiedy dostał świetną piłkę od Bartłomieja Pawłowskiego. Wynik 1:1 utrzymał się do 75. minuty. Wtedy to Muci potężnie huknął w długi róg bramki Ravasa i Słowak musiał wyjmować piłkę z siatki. W trzeciej minucie doliczonego czasu gry arbiter dopatrzył się nieczystego zagrania w polu karnym Luisa Silvy. Po konsultacji z VAR pokazał widzewiakowi czerwoną kartkę i podyktował rzut karny. Zamienił go na bramkę Josue. I była to ostatnia bramka tego pojedynku.

Legia Warszawa – Widzew Łódź 3:1 (1:1)
Bramki: Ernest Muçi 5, 75, Josue 90-karny – Jordi Sanchez 44

Widzew: Ravas – Milos, Stępiński (82′ Żyro), Szota, Silva, Nunes – Tkacz (46′ Terpiłowski), Hanousek, Alvarez (70′ Kun), Pawłowski – Sanchez (82′ Ciganiks)

Po reprezentacyjnej przerwie Widzew zmierzy się w niedzielę (17 września) na własnym stadionie z Cracovią. Początek tego pojedynku zaplanowano na 15:00.

Subskrybuj
Powiadom o

1 Komentarz
Inline Feedbacks
View all comments
Fan
1 rok temu

Niedźwiedź podaj się do dymisji. Daj czas nowemu trenerowi popracować.