AKTUALNOŚCI
Mariusz Wilkowiecki

Ostatnimi czasy, o Zelowie zrobiło się głośno za sprawą znakomitej gry Włókniarza. W rundzie wiosennej rozgrywek piłkarskiej III ligi, ZKS radzi sobie zaskakująco dobrze. Awans do finału wojewódzkich rozgrywek pucharu Polski oraz długa passa spotkań bez porażki w lidze jest w dużej mierze zasługą szkoleniowca, Mariusza Wilkowieckiego.


tomadex wszystko dla kibica

Oto wywiad z trenerem, który ukazał się na portalu: zelow.bai.pl:

– Zgodzi się Pan ze mną, że Włókniarz notuje swój najlepszy sezon odkąd awansował do III ligi.

– Tak, doszły mnie takie słuchy od ludzi śledzących poczynania i dorobek tego prawie dziewięćdziesięcioletniego klubu. Nie mogę się do tego odnieść na większej przestrzeni, gdyż jestem tutaj niecały rok. Ale cieszę się, że udało nam się osiągnąć dobrą dyspozycję. Uważam, że należycie przepracowaliśmy okres przygotowawczy. Zespół nie potrzebował zbyt wielu korekt i być może z tego też wynika ta dyspozycja. Dobry klimat, który moim zdaniem udało się stworzyć w drużynie, jest bardzo ważny dla osiągania pożądanych rezultatów.

– Jakim jest Pan typem trenera? Czy z racji młodego wieku pozostaje Pan w koleżeńskich relacjach z zawodnikami?

Klimat buduje się na wielu płaszczyznach. Mamy dobry układ z zawodnikami. Ja, także z racji wieku, staram się nie wywyższać ponad piłkarzy. Robię to, co do mnie należy. Chłopaki robią to, co należy do nich. A moje stanowisko jest istotne tylko przy jakichś konfliktowych sytuacjach. Których zaznaczam, było naprawdę bardzo mało.

– Czy uważa Pan, że kadra zawodnicza, która obecnie jest do Pana dyspozycji jest w stanie walczyć o awans do II ligi w przyszłym sezonie.

Wiadomo, że wszystkie sprawy kadrowe zależą od nakładów finansowych. Ja mogę powiedzieć, że zobaczyłem zelowski zespół po raz pierwszy, gdy pracowałem w II lidze i uważam, że na chwilę obecną Włókniarz spokojnie by sobie tam poradził. Ewentualnie skład potrzebowałby jakichś minimalnych korekt. Jak wiadomo każda wyższa liga zupełnie różni się od niższej. Wyższa klasa rozgrywkowa oznacza wyjazdy do odleglejszych miejscowości na mecze a na to potrzeba środków finansowych. Ja za finanse nie odpowiadam. Natomiast jestem przekonany, że piłkarsko ta drużyna nie odstawałaby od reszty drużyn w II lidze.

– Awans to plan na kolejny sezon?

Trudno powiedzieć, aczkolwiek zawsze dobrze jest grać o coś. Zadaniem na ten sezon, było utrzymanie drużyny w III lidze. Obecnie zbliżyliśmy się do czołówki, co spotyka się z dużym oddźwiękiem w naszej okolicy. Kibice coraz liczniej i chętniej przychodzą na mecze. Wygrywamy ze znaczącymi firmami, co przyczynia się do promocji miasta.

– Spodziewał się Pan, że zespół będzie na trzy kolejki przed zakończeniem rozgrywek zajmował szóstą lokatę w tabeli? Jesienią było znacznie gorzej.

Tak, po rundzie jesiennej znajdowaliśmy się w drugiej dziesiątce. Aczkolwiek już wcześniej mnie pytano o to, w które miejsce celujemy. I tak jak wtedy, tak teraz dyplomatycznie odpowiem, że w nieparzyste. W tym sezonie raczej się nie uda, bo awansem promowany jest tylko zwycięzca ligi.

– Którego piłkarza ZKS wyróżniłby Pan za jego występy w tym sezonie?

Piłka nożna jest grą zespołową i wszystkie indywidualności tworzą jedną ekipę. Wystarczy spojrzeć na tabelę strzelców w tej rundzie. Mamy obecnie 38 strzelonych bramek. To dużo więcej niż w momencie, gdy przejmowałem zespół, ale nie ma wyraźnych liderów w liczbie zdobytych goli. Ta pula rozkłada się równomiernie na zawodników, co świadczy o tym, że poziom jest wyrównany i nie ma potrzeby by kogoś wyróżniać. To bardzo dobrze, bo to oznacza, że na każdego z tych piłkarzy można liczyć.

– W finale Pucharu Polski gracie z Sokołem Aleksandrów Łódzki. To dobrze znana przez Pana drużyna.

Tak, pracowałem w Sokole jako asystent trenera, później jako pierwszy trener. Przejąłem pierwszy zespół na pięć kolejek przed końcem sezonu, moim zadaniem było utrzymać zespół w lidze. Ten cel został osiągnięty. Pracowałem w następnym sezonie przez dwanaście meczów, z czego w ośmiu nie przegraliśmy. Różne czynniki wówczas zaważyły na tym, że nie pracuję tam nadal, ale wciąż utrzymuję kontakt z klubem. Miałem dodatkową motywację przed pojedynkami z Sokołem w bieżącym sezonie, żeby pokazać, że po prostu mam lepszy zespół.

– Wygraliście mecz ligowy z Sokołem. Czy przygotował Pan jakąś taktykę także na finał Pucharu Polski?

W każdym meczu gramy o zwycięstwo. Tutaj także żadnej specjalnej taktyki nie będzie. Zwłaszcza, że obie drużyny, które grają w finale – są premiowane awansem do rozgrywek pucharowych na szczeblu ogólnopolskim. Ale na pewno będziemy grali o zwycięstwo i zrobimy wszystko, żeby je osiągnąć.

– Czy Jacek Berensztajn pomaga Panu w pracy trenerskiej? To zawodnik z bardzo bogatym doświadczeniem.

Tak, Jacek był w zespole wcześniej ode mnie. Był liderem zespołu. Korzystam często z jego umiejętności i wiedzy. To są relacje na linii zawodnik-trener, aczkolwiek on też już jest trenerem i nieraz sobie wymieniamy poglądy. Klub wyciągnął do Jacka rękę po pomoc, ja również na to przystałem i muszę przyznać, że jesteśmy wszyscy zadowoleni z tej współpracy.

– Rozumiem, że będzie Pan prowadził ZKS także w przyszłym sezonie?

Ja nie znam dokładnej definicji trenera. Niektórzy mylą ten zawód z zawodem sapera, bo wystarczy jeden niewypał i trenera nie ma. Ale ostatnimi czasy prezesi i włodarze klubów w Polsce przekonują się do tego, że czas i cierpliwość robi swoje. Ja wykonuję to, co do mnie należy i nie ukrywam, że mógłbym tu zostać. Aczkolwiek nie miałem jeszcze propozycji odnośnie następnego sezonu, ze strony zarządu.

–  Mimo młodego wieku posiada Pan już spore doświadczenie trenerskie. Czy to prawda, że swego czasu współpracował Pan z Rafałem Ulatowskim?

Tak, przyjaźnimy się. Nawet kilka dni temu odbyłem z nim telefoniczną rozmowę, wymieniliśmy się informacjami. Znamy się od dawna – od pierwszej naszej wspólnej pracy w klubie, w ŁKS-ie. Tam razem spędziliśmy sporo czasu i teraz cały czas utrzymujemy kontakt.

– Czemu więc to Rafał Ulatowski a nie Pan jest obecnie jednym z bardziej znanych trenerów drużyn Ekstraklasy?

M.W.: Rafał jest ode mnie nieco starszy, gdy ja prowadziłem drużynę juniorów, on dojrzał już do decyzji przejścia do seniorów. Ja tę decyzję odroczyłem o kilka lat, aczkolwiek wiek nie decyduje o wartości trenera. Mam wiele autorytetów wśród trenerów, którzy mają 60 lat i więcej. Rafał ma naprawdę duże umiejętności, świetny warsztat trenerski i myślę, że to zaważyło na tym, że udało mu się przebić do czołówki.

– Jak traktują Pana kibice Włókniarza ze względu na tą przeszłość w ŁKS-ie? Czy może lepiej nie zadawać tego pytania?

Nie, nie miałem nigdy żadnych problemów z kibicami. Niedawno nawet spotkałem się z nimi, rozmawialiśmy. Myślę, że szanujemy się nawzajem. Wiadomo, że jakiś sentyment do klubu, w którym spędziłem ponad dwadzieścia lat u mnie pozostał. Grałem w ŁKS dziesięć lat i przez jedenaście byłem trenerem. To kawał życia.

– Czemu Pan tak wcześnie skończył karierę? To wiązało się z kontuzją?

Tak, kontuzja wpłynęła na to, ale z perspektywy lat nie żałuje. Już w wieku osiemnastu lat myślałem o tym, żeby zrobić papiery trenerskie. Byłem chyba jednym z najmłodszych trenerów, gdy dostałem propozycję pracy w klubie. Wiadomo, że lepszy start w tym zawodzie mają zawodnicy z jakąś znaczącą przeszłością piłkarską. Ja przeszedłem przez wszystkie szczeble trenerskie zarówno z młodzieżą jak i seniorami.

– Czym Pan się zajmuje poza pracą w Włókniarzu?

Nie ukrywam, że dodatkowo oglądam kilka meczów w tygodniu w telewizji. Piłka nożna jest na pewno moim życiem. Ale bardzo lubię też wypoczywać na swojej działce. Takie działkowe prace mnie interesują. Poza tym moje hobby to wędkarstwo. Lubię też posłuchać dobrej muzyki.

– Czego życzyć waszej drużynie na finiszu rozgrywek? Ligowych zwycięstw i potknięć rywali z góry tabeli?

My gramy swoje, nie zwracamy tak bacznie uwagi na to, co się dzieje na górze. Na pewno lepiej jest być goniącym niż gonionym. My gonimy czołówkę i po prostu zobaczymy jak to się wszystko ułoży na koniec rundy. Mam nadzieję, że nie pozostanie po tym sezonie niedosyt, bo już zrobiliśmy swoje i teraz po prostu dobrze bawimy się grając. Poprzez tę zabawę sprawiamy radość kibicom i myślę, że o to właśnie chodzi. Na pewno bardzo miło będę wspominał ten sezon i mam nadzieję, że nasi fani również.

Źródło: zelow.bai.pl, Zdjęcie: zkswlokniarz.pl

Subskrybuj
Powiadom o

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments