AKTUALNOŚCI
Marcin Szymczyk

Mogę powiedzieć, że Żewłakow zostaje na 99 proc. Właściwie brakuje już tylko jego podpisu, bo wszytko jest już ustalone – mówi w rozmowie z serwisem BELsport.pl Marcin Szymczyk, prezes PGE GKS Bełchatów. Czytając obszerny wywiad z szefem „Brunatnych” dowiecie się m.in. jak wygląda sytuacja  zawodników, którym w czwartek kończą się kontrakty oraz czy GKS zamierza kogoś sprzedać, a może zakupić?

gadzety kibica keeza

 

Dzisiaj mamy ostatni dzień czerwca, a w kadrze cały czas są zawodnicy, którym umowy kończą się wraz z końcem miesiąca. Kiedy jeden z dziennikarzy pytał pana o Tomasza Wróbla usłyszał, że teoretycznie jest on jeszcze w kadrze.
– Wcześniejsze przedłużenia kontraktów z Tomkiem pokazały ile to musi w jego przypadku potrwać. Być może i tym razem też tak to będzie wyglądało, że czasowo to jeszcze chwilę potrwa. Nie wiem czy dojdziemy do porozumienia czy nie. Są jeszcze rozbieżności finansowe.

Po której stronie jest teraz piłeczka? Wy przedstawiliście ofertę i czekacie na ruch Tomka, czy to on czeka na waszą decyzję?
– Przedstawiłem Tomkowi to, co możemy mu zagwarantować. Zawodnik pokazał nam swoją wizję i zobaczymy. Jeżeli będzie kompromis to spotkamy się gdzieś po środku. Na chwilę obecną też nie będziemy się opierali przy jego pozostaniu, ponieważ mamy inne alternatywy na tę pozycję. To nie jest tak, że jest tylko Wróbel i nikt inny.

Te alternatywy to zawodnicy, o których na razie prezes nie chce mówić?
– Jeszcze nie będziemy podawali nazwisk, ponieważ jest na to za wcześnie. One będą przedstawione w swoim czasie, proszę się nie martwić.

Co z Marcinem Żewłakowem?
– Mogę powiedzieć, że Marcin zostaje na 99 proc. Właściwie brakuje już tylko jego podpisu, bo wszytko jest już ustalone.

A Łukasz Sapela?
– Z Łukaszem też jest to kwestia podpisu.

Czy Marcin Drzymont będzie grał dalej w Bełchatowie?
– Tutaj sprawa jest troszkę skomplikowana. Szansę oceniam pół na pół. To też jest uzależnione od pewnych rzeczy, o których teraz nie chcę mówić.

Wymieniliśmy nazwiska piłkarzy, którym umowy się kończą, ale czy jest taka możliwość, że z GKS odejdzie zawodnik, o którym media milczą? Tak było w przypadku Maćka Małkowskiego.
– Jak czytam w gazetach kwoty, które miał zarabiać Maciek to ogarnia mnie pusty śmiech, bo nie wiem kto wygaduje takie rzeczy. To nie jest prawda. Zarabiał u nas bardzo dobre pieniądze. Druga sprawa jest taka, że Maciek bardzo chciał odejść. Z niewolnika nie ma pracownika. Tym bardziej, że miał tylko rok do końca kontraktu, a za pół roku byśmy się bardzo gimnastykowali. To już nie miałoby większego sensu.

Wiemy, że klub w ubiegłym sezonie miał długi wobec piłkarzy. Czy Cetnarskiemu i Małkowskiemu pozwolono odejść w zamian za obietnicę zrzeknięcia się zaległości finansowych?
– Oczywiście, że nie. Tutaj sytuacja wyglądała w ten sposób, że kwoty transferowe zostały zaakceptowane przez obydwie strony. Po pierwsze zawodnicy przyszli z informacją, że chcą odejść z klubu. Skoro chcieli odejść, to klub musiał się dogadać. Wiadomo, że część tych pieniędzy pójdzie na pewne zobowiązania, które były poczynione. Kolejna część zostanie wydana na ewentualne wzmocnienia. To wszystko musi się kręcić dalej. To nie jest absolutnie tak, że ktoś tutaj przyszedł i będzie robił wyprzedaż. Tak piszą niektóre gazety, a tak wcale nie będzie.

Czy Bełchatów opuści ktoś jeszcze?
– Ci co chcieli odejść, odeszli czyli Mateusz Cetnarski i Maciej Małkowski. Z pozostałych zawodników nikt nie deklarował, że gdzieś się wybiera. Dawid Nowak jasno powiedział, że chce zostać w Bełchatowie. Skoro zawodnik tak mówi to my tę decyzję szanujemy i nigdzie na siłę nie będziemy nikogo wypychać.

A co z zawodnikami, którzy nie grali z Podbeskidziem? Dawid Nowak, Szymon Sawala, Maciej Mysiak, Paweł Buzała i Zlatko Tanevski.
– Dawid nie grał z tego względu, że trener dał mu dzień wolnego. Sawala, Mysiak i Buzała mają lekkie urazy. To nie było spowodowane żadnymi ruchami transferowymi. Zlatko Tanevski również narzekał na ból Achillesa i chciał lekko odpocząć, dlatego w drugiej połowie wystąpiło kilku chłopaków z Młodej Ekstraklasy i kilku testowanych piłkarzy.

Do kiedy będą oni testowani? Zwyczaj jest taki, żeby do pierwszego zgrupowania mieć już dopiętą kadrę.
– Tak, ale pewnych rzeczy się nie przeskoczy, a niektóre sprawy będą miały swój koniec może nawet tydzień przed ligą. To nie jest tak, że wszyscy mają kartę na ręku. Niektórzy mają podpisane kontrakty. My z nimi cały czas rozmawiamy, negocjujemy z klubami i jeżeli się dogadamy… Nie wiem czy wcześniej czy później, ale musi być wola trzech stron – dwóch klubów i zawodnika. Nie zawsze jest tak łatwo jak mogłoby się to wydawać. Potrzeba trochę czasu i będzie dobrze.

Budowę zespołu chciałem zacząć od silnego sztabu trenerskiego. Myślę, że jest on doświadczony i wzbogacony o doktora Jastrzębskiego, który przygotowywał m.in. kadrę Polski. Myślę, że pod względem fizycznym nie będzie żadnych problemów, tak samo jak pod względem sportowym. O ile kontuzje nie będą nas prześladowały to uważam, że spokojnie uda nam się zbudować solidny zespół.

Trener Janas mówił, że jego zatrudnienie w Bełchatowie to był autorski pomysł prezesa.
– Przede wszystkim chciałem trenera doświadczonego, który swoją osobą i autorytetem spowoduje to, że zawodnicy inaczej podejdą do niektórych spraw, wpadnie świeży powiew.

Miniony sezon był umiarkowany, żeby nie powiedzieć słaby czy dobry. Po prostu umiarkowany. Przed jego rozpoczęciem mówiło się o tym, że możemy spaść, później byliśmy wysoko i nagle rozbudziło to apetyty. Wiosna była dużo gorsza mimo tego, że przyszło kilku chłopaków. Teraz odeszło dwóch zawodników. O ile Małkowski był wiodącą postacią, to Cetnarski miał troszeczkę słabszy sezon, ale na pewno jest to dobry zawodnik i w Śląsku pewnie się odrodzi. Zawodnicy przychodzą, odchodzą. Jeżeli ktoś odejdzie, to w to miejsce przyjdzie ktoś nowy. Czy lepszy czy gorszy, tego nikt nie jest w stanie powiedzieć, bo to zweryfikuje boisko i przede wszystkim czas.

Kwoty, które otrzymaliście ze sprzedaży Cetnarskiego i Małkowskiego były zadowalające?
– To nie była sprzedaż na siłę. Patrzyliśmy na to pod kątem ekonomicznym. Każdy wie, jak wygląda sytuacja finansowa w klubie. Nie chcieliśmy narażać się też na śmieszność, żeby nikt nie mówił, że w Bełchatowie się nie płaci. Chcemy, żeby to funkcjonowało normalnie, na zdrowych zasadach, miało ręce i nogi.

Jak odejście zawodników odebrał trener Janas? Pamiętamy jego wcześniejsze wypowiedzi, kiedy mówił, że nie widzi perspektyw i możliwości pracowania z tamtym materiałem ludzkim.
– Spotykałem się z trenerem Janasem namawiając go do przyjścia do Bełchatowa nie ukrywając przed nim jaka jest sytuacja kadrowa. Mówiłem, że pewnie ktoś będzie chciał odejść i kogoś będziemy chcieli też sprzedać, żeby mieć jakieś fundusze na spokojne funkcjonowanie. Trener przyszedł, bo wiedział co go czeka. Ja nie roztaczałem przed nim niewiadomo jakich obrazów, że będzie super, że ściągniemy pięciu fajnych chłopaków i będziemy walczyć o Mistrza Polski. Trener podjął się trudnego zadania. Wszyscy jesteśmy tutaj po to, żeby mu pomóc. Chcemy optymalnie dobrać zawodników do szkieletu, który jest, żeby to zaczęło jakoś funkcjonować i myślę, że będziemy jeszcze próbowali jakoś uzupełnić ten skład. Zobaczymy jak to będzie wyglądało po 17. kolejkach, bo wtedy właśnie kończy się ta runda.

Niedawno rozmawialiśmy z trenerem Krystianem Kierachem, który mówił, że nie zna swojej przyszłości. Czy zmieni się sztab Młodej Ekstraklasy?
– Tutaj zostaje to samo. Byliśmy na etapie odmładzania zespołu Młodej Ekstraklasy. Chcemy też wpuścić chłopaków 16 i 17-letnich, żeby pokazali na co ich stać. Nie chcemy z tej drużyny robić zespołu U-21 czy U-23. Mają tam grać chłopcy, którzy mają 16-17 lat, którzy pokazują, że mają potencjał albo po prostu idą dalej w Polskę do innych klubów, a my w to miejsce bierzemy następnych.

Zawodnicy, którzy rocznikowo nie łapią się do zespołu Młodej Ekstraklasy i którzy nie są w obrębie zainteresowań trenera Janasa dostali wolną rękę w poszukiwaniu nowych klubów?
– Dokładnie tak będzie.

Pytanie na koniec. Jak się pan czuje w roli prezesa GKS-u. Za panem pierwsze negocjacje, pierwsze transfery i odejścia. Jest trudno?
– Na pewno jest to nobilitacja, ale nie ukrywam, że wiąże się to z wieloma wyrzeczeniami. W domu jest gościem. Non stop pod telefonem, non stop spotkania, non stop stres, który towarzyszy mi cały czas odkąd zostałem prezesem klubu. Jest to klub Ekstraklasy, gdzie jest wielu dobrych zawodników i znakomity trener. Każdy oczekuje rzeczy wysoko zawieszonych. Temu wszystkiemu trzeba podołać i sprostać. Wydaje mi się, że na razie wszystko zmierza ku dobremu, bo wszyscy gramy do tej samej bramki. Mam nadzieję, że tak zostanie, a o wyniku sportowym będzie mi łatwiej coś powiedzieć po pierwszych kolejkach. Z resztą wynik sportowy będą oceniali kibice, bo dla nich się gra, dla nich jest to wszystko, żeby mogli usiąść sobie przy Sportowej i to wszystko oglądać.

Rozmawiali Kamil Haładaj (belsport.pl) i Michał Nawrot (gks.net.pl)

Subskrybuj
Powiadom o

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments