AKTUALNOŚCI
Blamaż ŁKS. Porażka 0:5

W rozegranym w Bełchatowie meczu inaugurującym rozgrywki T-Mobile Ekstraklasy Łódzki Klub Sportowy wysoko przegrał z Lechem Poznań 0:5. Mecz rozstrzygnął się już w pierwszej połowie, kiedy lechici w przeciągu dziesięciu minut strzelili trzy bramki.

Łodzianie zaczęli znakomicie i z dużym rozmachem. Już w 4. minucie bliski szczęścia był Marek Saganowski, ale jego dobry strzał głową minimalnie chybił celu. Łodzianie grali składnie, z polotem i przede wszystkim szybko, jednak brakowało im dokładnego podania, które otworzyłoby drogę do bramki Lecha.

Niestety łodzianie nie wykorzystali okresu swojej przewagi i zapłacili za to bardzo gorzką cenę. W 22. minucie ełkaesiacy zostawili sporo miejsca na środku boiska Semirowi Stiliciowi, który świetnym prostopadłym podaniem obsłużył Artjomsa Rudnevsa. Napastnik „Kolejorza” znalazł się w sytuacji sam na sam z Bogusławem Wyparło, pewnie pakując piłkę do bramki, obok bezradnego golkipera ŁKS.

Nie minęły trzy minuty, a łodzianie przegrywali już 0:2. We własnym polu karnym wstrzeloną w szesnastkę piłkę niefortunnie wybijał Cezary Stefańczyk, pakując futbolówkę do własnej bramki.

Jakby nieszczęść łodzian było mało, po kilku minutach piękny strzał zza pola karnego oddał Semir Stilić i Bogusław Wyparło musiał po raz trzeci wyjmować piłkę z bramki.

W tym momencie spotkanie praktycznie zostało rozstrzygnięte. Oszołomieni łodzianie długo nie mogli dojść do siebie po trzech ciosach jakie otrzymali w zaledwie dziesięć minut. W końcówce pierwszej połowy próbował strzelać Saganowski, ale nie był w stanie zaskoczyć Kotorowskiego.

Od początku drugiej połowy w zespole ŁKS zagrał Sebastian Szałachowski, dla którego był to debiut w barwach łódzkiej drużyny. Łodzianie starali się od początku drugiej części gry narzucić swój styl gry, ale doświadczeni lechici nie dali zepchnąć się do defensywy. Akcje ŁKS były niemrawe, a niecelne strzały Macieja Bykowskiego z dystansu nie były w stanie zaskoczyć Kotorowskiego.

W 74. minucie efektownym strzałem z 20 metrów popisał się Stefańczyk,  który był bliski odkupienia swoich win za bramkę samobójczą, ale zmierzającą w okienko piłkę sparował bramkarz Lecha. 60 sekund później na 4:0 dla poznaniaków podwyższył Rudnevs, który wykorzystał sytuację sam na sam z  Wyparło. Pięć minut później Rudnevs skompletował hat-tricka. Piłka po strzale głową Łotysza odbiła się od poprzeczki i boiska po czym wyszła w pole, jednak arbiter liniowy wskazał na środek boiska, uznając, że futbolówka minęła linię bramkową ŁKS całym obwodem.

Mecz w Bełchatowie oglądała niespełna tysięczna grupa kibiców ŁKS. Więcej widzów nie zostało wpuszczonych na stadion, ze względu na zakaz rozgrywania imprez masowych przez ŁKS w Bełchatowie wydany przez prezydenta tego miasta.

ŁKS Łódź – Lech Poznań 0:5 (0:3)
Bramki: Rudnevs (22., 75., 79.), Stefańczyk (25. samobójcza), Stilić (32.)
Żółte kartki: Injac (Lech), Szłachowski (ŁKS)
Sędzia: Dawid Piasecki (Słupsk)

ŁKS: Wyparło – Stefańczyk (84. Klepczarek), Łabędzki, Adamski, Romanczuk, Pruchnik (65. Kaczmarek), Kłus, Smoliński (46. Szałachowski), Nowak, Saganowski, Bukowski.
Lech: Kotorowski – Wojtkowiak, Wołąkiewicz, Arboleda, Henriquez, Możdżeń (60. Krivets), Injac, Murawski (82. Kamiński), Stilić, Wilk (75. Tonev), Rudnevs.

Subskrybuj
Powiadom o

1 Komentarz
Inline Feedbacks
View all comments
Gamonie
13 lat temu

ej przy pierwszj bramce asystował możdżeń