AKTUALNOŚCI
Bezbarwny mecz „Miejskich”

Podczas sobotniego spotkania w Kutnie bramki nie padły. Wicelider łódzko-mazowieckiej III ligi, miejscowy MKS, podzielił się punktami z Legionovią Legionowo. Lepsze okazje do zdobycia gola mieli co prawda legionowianie, ale remis w tym wypadku jest zasłużony.


tomadex wszystko dla kibica

Pomimo tego, że od pierwszego gwizdka legionowianie sprawiali lepsze wrażenie od wyżej notowanego rywala to miejscowi mieli pierwszą okazję do zdobycia gola. Z rzutu wolnego Przemysław Michalski przeniósł piłkę nad poprzeczką bramki Pawła Błesznowskiego. W 8. minucie Legionovia po raz pierwszy zagroziła bramce strzeżonej przez Jakuba Skrzypca, lecz główka Mateusza Sołtysa nie trafiła w światło bramki. Po chwili kolejną szansę miał Sołtys, lecz tym razem znakomicie futbolówkę przerzucił nad poprzeczką Skrzypiec. W 12. minucie bramkarz kutnian po raz kolejny wykazał się wysokimi umiejętnościami, wybijając piłkę na rzut rożny po strzale z wolnego Pawła Tomczyka. W 16. minucie jedną z dwóch swoich bramkowych szans w tym meczu stworzył MKS. Po centrze w pole karne Sylwestra Płachety bardzo niecelnie główkował zupełnie niekryty przez legionowskich obrońców Mariusz Jakubowski. Do końca pierwszej części spotkania gospodarze sporadycznie wyprowadzali kontry, jednak zawsze na wysokości zadania stawali defensorzy „Biało-żółto-czerwonych”. Tymczasem po drugiej stronie boiska dwoił się i troił Sebastian Janusiński. Skrzydłowy klubu z Parkowej strzelał, dośrodkowywał, siał duże spustoszenie w szeregach MKS-u Kutno, jednak Skrzypiec wydawał się być nie do pokonania.

Większa część drugiej połowy to optyczna przewaga podopiecznych trenera Kamila Sochy. Nie przekładało się to jednak na sytuacje podbramkowe. Właściwie tylko raz za sprawą swojego kapitana Rafała Kubiaka MKS Kutno mógł strzelić gola, jednak były pomocnik Widzewa Łódź nie trafił zza pola karnego w światło bramki. Tymczasem goście kilka razy mieli szansę na przeprowadzenie zabójczych kontr, jednak w ostatniej chwili zawodziło otwierające podanie. Dwukrotnie taki niebezpieczny dla rywala kontratak udało się Legionovii przeprowadzić. Najpierw w 80. minucie Janusiński wyłożył piłkę Pawłowi Broniszewskiemu, ale ten naciskany przez rywala nie trafił czysto w piłkę, a przez to minimalnie minęła ona słupek. Także w doliczonym czasie gry była okazja mogącą stać się dla przeciwnika zabójczą, kiedy po centrze Macieja Golińskiego prawą nogą nieskutecznie piłkę do bramki starał się skierować wprowadzony w drugiej połowie z ławki rezerwowych Konrad Karaszewski. Trzeba wspomnieć również o wydarzeniu z 75. minuty, kiedy na trybuny przez sędziego Michała Grockiego został odesłany trener Papszun nie zgadzający się z kontrowersyjnymi orzeczeniami arbitra. Piłkarze i kibice gospodarzy również mieli wiele zastrzeżeń do pracy trójki sędziowskiej w tym spotkaniu.

Powiedzieli po meczu:

Kamil Socha, trener MKS-u Kutno: Na pewno jestem zawiedziony wynikiem, ponieważ w każdym meczu gramy o zwycięstwo. Co do stylu gry to oba zespoły nie powaliły na kolana. W pierwszej połowie Legionovia miała przewagę, w drugiej my. Żadna z drużyn nie był w stanie stworzyć sobie sytuacji będącej jakimś zagrożeniem pod bramką rywala. Najniebezpieczniejsze dla nas były stałe fragmenty gry gości. Będziemy musieli popracować nad obroną w tego typu sytuacjach. Nie chcę się tłumaczyć, ale jeśli przez cztery, ostatnie miesiące zespół grał i trenował wyłącznie na sztucznej murawie to nie można się spodziewać, że w pierwszych kolejkach ligowych od razu wszystkich ujmiemy swoją grą. Poza tym ta runda jest specyficzna: każdy z zespołów będzie grał agresywnie, walczył, utrudniał grę przeciwnikowi i w ten sposób starał się zdobywać punkty. Nie ma miejsca teraz na finezyjną grę, gdyż liczy się tylko miejsce w tabeli.

Marek Papszun, trener Legionovii Legionowo:Trudno jednoznacznie określić moje odczucia związane z końcowym wynikiem. W drugiej połowie przeciwnik zepchnął nas do obrony, atakując dużą ilością zawodników. Na pewno niosło to jakieś ryzyko dla nas, ponieważ przy takiej ilości haotycznych wrzutek w nasze pole karne przez jakiś przypadek jedna z nich mogła się skończyć dla nas katastrofalnie. Z pewnością nie była to komfortowa sytuacja. Z drugiej strony kilka razy mogliśmy wyjść z dobrą kontrą. Mając sytuację „cztery na dwa”, powinniśmy na poziomie III ligi takie sytuacje rozwiązywać zdecydowanie lepiej. Co się stało przy linii? Sędziemu coś się nie spodobało, tylko nie bardzo wiem co. Nie zgadzałem się z wieloma decyzjami arbitra, ale uważam, że wyrażałem to w kulturalny sposób. Nie inaczej było w przypadku tej decyzji (starcie Rawskiego z Płachetą w 65. minucie – przy. red.), która nawet na trybunach wywołał śmiech u co poniektórych. Po pierwsze gra była czysta, a po drugie jeżeli sędzia już miał gwizdnąć faul to nie w tę stronę. Wyszedłem ze swojej strefy i w grzeczny sposób zwróciłem sędziom uwagę na to, że kolejny raz podejmują błędną decyzję, co się im nie spodobało i przez to wylądowałem na trybunach. Przeciwnika znaliśmy bardzo dobrze – mieliśmy nagrany jego mecz z Ursusem sprzed tygodnia. Nie mieliśmy obaw co do tego jak zagra MKS Kutno. Widać było w trakcie spotkania, że nie przyjechaliśmy tutaj liczyć na cud. Byliśmy aktywni i lepsi od przeciwnika w pierwszej połowie. Wtedy już powinniśmy „zakończyć” ten mecz. Mimo, że nie mieliśmy okazji, w których wystarczyło dołożyć stopę z pięciu metrów to na pewno, gdybyśmy w niektórych sytuacjach zachowali się lepiej to bramki padłyby. Natomiast po przerwie Kutno zaryzykowało, atakując nas większą ilością zawodników. Widać było po naszej grze, że naturalna murawa po okresie przygotowawczym na sztucznej nawierzchni jeszcze nie do końca nam „leży”. Niestety, jedyny mankament tego spotkania to ten, że nasi zmiennicy, delikatnie mówiąc, nie zachwycili. Zmieniając trzech kluczowych zawodników do ataku szybkiego, czyli napastnika i dwóch skrzydłowych, bardzo liczyłem, że świeżymi siłami rezerwowi zrobią różnicę w ostatnich minutach – to właśnie oni powinni nam „załatwić” ten mecz w końcówce.

MKS Kutno- Legionovia Legionowo 0:0

MKS: Skrzypiec – Broniarek, Znyk, Michalski, Borowiec – Płacheta, Klepczyński (81 Dzięgielewski), Kubiak, Jakubowski (72 Zagajewski),  Lipiński – Rosiak, Trener: Kamil Socha

Legionovia: Błesznowski – Rawski, Łukasik, Prusik, Goliński – Sołtys, Broniszewski (88 D. Ziąbski), Tomczyk, Janusiński (84 Kalinowski) – K. Ziąbski (79 Karaszewski) – Barankiewicz (57 Wójciak), Trener: Marek Papszun

Żółte kartki: Klepczyński, Kubiak (MKS), Prusik, Karaszewski (Legionovia)

Widzów: 400

Sędziowali: Michał Grocki (główny) oraz Piotr Binczyk i Robert Przytuła (asytenci)

Źródło: kslegionovia.pl

Subskrybuj
Powiadom o

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments