AKTUALNOŚCI
Z Estadio da Gruz na salony

6 czerwca 2007 roku – upalna środa poprzedzająca Boże Ciało zapowiadała się niezwykle emocjonująco dla piłkarskich kibiców w Piotrkowie. W meczu 28. kolejki III ligi (grupa I) Concordia Piotrków podejmowała Znicz Pruszków.

Zespół z Pruszkowa już kilka kolejek wcześniej zapewnił sobie grę w II lidze.
Piotrkowianie, którzy mieli jeszcze szanse na baraże, zaatakowali od pierwszych minut. Nie potrafili jednak sforsować defensywy gości. Wydawało się, że bramki dla Concordii są tylko kwestią czasu. Wtedy dał o sobie znać szczupły, młody chłopak, który ogrywał piotrkowskich defensorów z niesamowitą wręcz łatwością. Był to Robert Lewandowski. Doświadczeni obrońcy Concordii starali się jak mogli, ale nie byli w stanie powstrzymać piłkarza, który był od nich kilkakrotnie szybszy.

Lewandowski strzelił drugą i trzecią bramkę dla Znicza, a także brał udział w akcjach, które wykończył Bartosz Wiśniewski – strzelec pierwszego i czwartego gola.
Concordia przegrała to spotkanie 0:4 (0:2), a z porażką długo nie mógł pogodzić się trener piotrkowskiej drużyny Sławomir Majak. 22-krotny reprezentant Polski, najlepszy polski piłkarz 1997 roku nie mógł uwierzyć, że jego zespół został rozłożony na łopatki przez niespełna 19-letniego niepozornego młodzieńca.

Ten młodzieniec dziś jest naszą największą nadzieją na zbliżające się Euro 2012 i człowiekiem, który wybił z głowy Bayernowi Monachium Puchar Niemiec. A jeszcze tak niedawno mecz z jego udziałem obserwowało na rozpadającym się stadionie w Piotrkowie (nazywanym Estadio da Gruz) niespełna 150 osób, w tym także autor tego felietonu.

Subskrybuj
Powiadom o

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments