AKTUALNOŚCI
Tomasz Walioszczyk

O bardzo udanym dla zawodników Mechanika Radomsko sezonie 2011/2012 w piotrkowskiej klasie okręgowej, o szansach w IV lidze a także o pracy z młodzieżą i trwającym właśnie EURO 2012 rozmawiamy z Tomaszem Walioszczykiem najskuteczniejszym piłkarzem beniaminka IV ligi.


tomadex wszystko dla kibica

Nie udało się Wam zakończyć sezonu z kompletem zwycięstw przed własną publicznością…
– Myślę, że nasza determinacja w tym ostatnim meczu była trochę za mała. Na pewno większą determinację wykazywał przeciwnik, który dzięki tej wygranej liczy na tzw. cud przy zielonym stoliku i ewentualne zawirowania w tabeli. Być może dzięki temu zwycięstwu uda im się jeszcze uniknąć spadku. Natomiast my już wcześniej świętowaliśmy awans. Wiadomo chcieliśmy się zaprezentować jak najlepiej. Może zabrakło wiary po pierwszej straconej bramce, że uda nam się  odrobić straty. Przeciwnik przyjechał wzmocniony zawodnikami z pierwszej drużyny Omegi Kleszczów i wysoko postawił poprzeczkę. Grało nam się ciężko, nie mieliśmy wielu sytuacji. Wygrał zespół lepszy.
Z całości sezonu powinniście być jednak zadowoleni.
– Na pewno tak. Przede wszystkim passa zwycięstw u siebie cieszy. Cały sezon zakończony awansem był bardzo udany. Graliśmy równo, moim zdaniem lepiej niż w sezonie 2010/2011. Doszło kilku doświadczonych zawodników, młodzi nabrali doświadczenia. Jeśli spojrzymy na personalia naszych zawodników, to większość ma za sobą grę w IV, III a nawet II lidze. Młodzież miała się przy kim uczyć. Były różne zawirowania jesienią. Po walkowerze z Gomunicami (na boisku było 3:3 – przyp. red.) była chwila zrezygnowania zarówno wśród działaczy jak i zawodników.  Podnieśliśmy się jednak, zaczęliśmy wygrywać. Udało się odrobić stratę, która wynosiła sześć punktów. Awans został uzyskany w dobrym stylu.
Dla Ciebie też było to udany sezon. Strzeliłeś 20 bramek(2 z jesiennego meczu z Gomunicami nie są zaliczane do rejestru – przyp. red.). To o jeden gol więcej niż w sezonie 2010/2011.
–  Bramki, które zdobyłem zawdzięczam przede wszystkim dobrym podaniom kolegów. Grając w ataku jestem od nich w pewien sposób uzależniony. Jednak te wypracowane okazje trzeba jeszcze wykorzystać i tu liczy się skuteczność. Grając drugi sezon w tym samym składzie na pewno lepiej się rozumieliśmy. Grałem może mniej, bo nie zawsze wychodziłem w pierwszym składzie. Wynikało to z dużej rywalizacji i w niektórych meczach trener dawał odpocząć niektórym zawodnikom. Działało to mobilizująco bo każdy wychodząc  w pierwszym składzie chciał się pokazać z jak najlepszej strony.  Wszyscy zdobywaliśmy sporo bramek. To, że udało się poprawić wynik z poprzedniego sezonu mobilizuje mnie do tego aby w IV lidze do tego wyniku się zbliżyć, choć będzie o to bardzo ciężko.
Początek sezonu nie był jednak dla Ciebie zbyt udany. Trafiałeś tylko z rzutów karnych.
– To już drugi sezon, w którym nie strzelam na początku rozgrywek. Być może po okresie przygotowawczym potrzebuję trochę świeżości. Jeśli strzeli się jedną, drugą bramkę, potem gra się łatwiej, działa tzw. prawo serii. Jeśli się sytuacji nie wykorzystuje to z meczu na mecz jest coraz trudniej.
Najważniejsza bramka w sezonie ta ze Zjednoczonymi Bełchatów, która dała awans a może jakaś inna?
– W meczu ze Zjednoczonymi wystarczał nam remis, udało się wygrać. Gdybym nie strzelił być może przeciwnik by coś trafił. Dla mnie jednak wszystkie bramki są ważne. Gol ze Zjednoczonymi był jednym z ładniejszych jakiego udało mi się strzelić, a że przy okazji dał nam awans to wypada się tylko cieszyć. Miło było potem słuchać pochwał od kibiców.
Co było kluczem do wygrania ligi?
– Na pewno kolektyw. Wszyscy zawodnicy są z powiatu radomszczańskiego. Większość jest związana z klubem od wielu lat. Z Marcinem Antczakiem czy Darkiem Frączykiem graliśmy już w grupach młodzieżowych RKS. Potem nasze drogi różnie się toczyły. Teraz znów gramy razem. Stworzyliśmy fajną grupę ludzi, którzy rozumieją się zarówno na boisku jak i poza nim. Nie było kłótni w zespole. Trener starał się tak poukładać drużynę aby ich nie było. Stanowiliśmy taką mieszankę doświadczonych i młodych zawodników. To przyniosło spodziewany  efekt.
W takim razie czego zabrakło aby awansować do IV ligi w sezonie 2010/2011?
– Tamten sezon został zdominowany przez Włókniarza Moszczenicę, który wygrał ligę w wielkim stylu. Nie pamiętam sezonu, w którym jeden zespół zdobyłby tyle punktów i przy tym wysoko wygrywał mecze. Czasami trzeba dłużej poczekać na awans. Myślę, że teraz jesteśmy bardziej gotowi na grę w IV lidze.
W sezonie 2010/2011 ciężar zdobywania bramek spoczywał na Tobie. Teraz masz duże wsparcie wśród kolegów. Szczególnie dobry sezon miał Łukasz Gloc (strzelił 16 goli – przyp. red.).
– Na pewno Łukasz zrobił bardzo duży postęp w grze. Życzę mu aby jego przygoda z piłką nabrała tempa. Mnie również gra się lepiej jeśli mam świadomość, że jeśli nie wyjdzie jedno czy drugie zagranie to koledzy swoimi akcjami są w stanie przechylić szalę zwycięstwa na naszą korzyść. W poprzednim sezonie w niektórych meczach ciężar zdobywania goli rzeczywiście spoczywał na moich barkach. W tym sezonie w niektórych meczach mogłem odpocząć wchodząc z ławki rezerwowych. Każdy z napastników czy to Łukasz, Przemek Olejnik, Marek Michalski strzelał bramki.
A z młodych zawodników kogo byś wyróżnił?
– Przede wszystkim Adama Olejnika i Marka Brycha, którzy wybiegali w pierwszym składzie. Obaj robią spore postępy. Jesienią bardzo dobrze grał Rafał Radziejewski, który z powodu kontuzji i różnych wypadków losowych niewiele nam pomógł wiosną. Pod koniec sezonu wrócił jednak do składu, a ze Zjednoczonymi wyszedł w pierwszej jedenastce. Pozostali młodzi zawodnicy kiedy dostawali szansę gry też dużo pomagali zespołowi.
Na co będzie stać Mechanika w IV lidze?
– Sportowo na pewno na spokojną grę i utrzymanie. Na pewno trzeba będzie więcej dawać od siebie. Nie będzie już takich spacerków jak w niektórych meczach w okręgówce, gdzie czasem grało się do tzw. jednej bramki. W każdym meczu trzeba będzie grać na 100 procent swoich możliwości. Osobną sprawą są kwestie organizacyjne i finansowe. Mam nadzieję, że zarówno sponsorzy wspierający klub jak i władze miasta pomogą nam w osiąganiu dobrych wyników.
Wracając do młodzieży. Sam stawiasz pierwsze kroki w pracy z młodymi piłkarzami.
– W listopadzie 2010 roku rozpocząłem pracę z jedną z grup młodzieżowych. W sezonie 2011/2012 chłopcy zagrali w lidze w grupie Michałowicz. Zajęliśmy drugie miejsce, co uważam za sukces. Był to pierwszy sezon chłopaków w rozgrywkach ligowych a graliśmy z zespołami, które trenują ze sobą dwa, a nawet trzy lata. Dzięki ciężkiej pracy udało się nadrobić pewne zaległości. Swoją przyszłość wiążę z pracą z młodzieżą.
Nie sposób nie zapytać o trwające EURO. Jak oceniasz poziom spotkań?
– Na pewno poziom gry zaskoczył mnie na plus. Niektóre zespoły zagrały poniżej możliwości co nieznaczny, że grały słabo. Bardzo dobrze prezentują się drużyny, które nie były stawiane w gronie faworytów. W pierwszym meczu dobrze wypadła Ukraina. My również zagraliśmy bardzo dobry mecz z Rosją i pierwszą połowę z Grecją.  Na pewno pozytywem jest to, że mimo  gry obronnej i taktyki na najwyższym poziomie w spotkaniach pada dużo bramek.
Biało-czerwonym uda się wyjść z grupy?
– Bardziej optymistycznie byłem nastawiony przed meczem z Rosją. Z Czechami będziemy grali pod dużą presją psychiczną. Jeśli uda się ją pokonać to wygramy. Rozum mówi, że będzie remis, serce podpowiada, że wygramy. A wówczas w ćwierćfinale czekają nas spore emocje.
Kto zostanie mistrzem Starego Kontynentu?
– Po ostatnim meczu z Irlandią uwierzyli w siebie Hiszpanie. Uważam, że to oni wygrają EURO 2012.
Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiał: Przemysław Jafra

Subskrybuj
Powiadom o

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments