AKTUALNOŚCI
Ostatni gasi światło…

„Barbórka” w Bełchatowie nie będzie w tym roku wesoła dla kibiców PGE GKS. „Brunatni” przegrali bardzo ważne spotkanie na własnym stadionie z Pogonią Szczecin 0:1 (0:1) i wiele wskazuje na to, że zadomowili się na ostatnim miejscu w tabeli T-Mobile Ekstraklasy.

gadzety kibica keeza

 

Do ostatnich godzin przed meczem działacze czynili starania aby przeciwko Pogoni mógł zagrać Marko Simić. Chorwat wybiegł w podstawowej jedenastce drużyny Jana Złomańczuka, ale nie zachwycił. Podobnie zresztą jak cały zespół z Bełchatowa.
„Portowcy”, którzy nigdy jeszcze w historii występów w najwyższej klasie rozgrywkowej nie wywalczyli nawet jedengo punktu w Bełchatowie postanowili zawalczyć o pełną pulę. Od pierwszego gwizdka sędziego zaatakowali bramkę Adama Stachowiaka i stworzyli kilka groźnych sytuacji. Bramka dla gości padła w 28. minucie. Pięknym strzałem popisał się Maksymilian Rogalski i Stachowiak zmuszony był wyciągnąć piłkę z siatki. Gospodarze po utracie gola próbowali zaatakować, ale czynili to bardzo niemrawo. Pogoń natomiast mogła zdobyć drugiego gola. W 42. minucie strzał Japończyka Takafumi Akahoshiego obronił Stachowiak, a chwilę później uderzenie Edi Andradiny było minimalnie niecelnie.
Kilkadziesiąt sekund po wznowieniu gry PGE GKS mógł mieć okazję do wyrównania. Marko Simić, po błędzie Macieja Dąbrowskiego, miał szanse znaleźć się w sytuacji sam na sam z Dusanem Pernisem. Szybszy był jednak bramkarz Pogoni.
„Portowcy” nie pozwolili Bełchatowowi na narzucenie swojego stylu gry i sami groźnie atakowali bramkę gospodarzy. Najlepszą okazję do zdobycia drugiej bramki miał w 74. minucie Adam Frączczak. Strzał napastnika Pogoni odbił jednak Stachowiak, a dobitkę z linii bramkowej wybili obrońcy. Osiem minut później przed szansą stanął Dawid Nowak. Rekowalescent, który zastąpił na placu gry Simicia, strzelił mocno, ale Pernis wybił na róg. Po chwili akcja przeniosła się pod bramkę PGE GKS. Groźna kontra Pogoni i Akahoshi za długo czekał z podaniem. Gdyby Japończyk szybciej zagrał piłkę mogło być 2:0 dla Pogoni. W końcówce rozpaczliwie na bramkę Pogoni próbowali strzelać Kamil Wacławczyk i Łukasz Madej. Były to jednak uderzenia niecelne, które nie mogły zagrozić Pernisowi. Najlepszą sytuację do wyrównania miał w drugiej minucie doliczonego czasu gry Nowak. Przegrał jednak pojedynek z bramkarzem Pogoni.

Mecz, który miał przynieść Bełchatowowi trzy punkty okazał się kompletnym niewypałem, a dystans do bezpiecznego miejsca w ligowej tabeli niebezpiecznie się zwiększył. PGE GKS w tym momencie jest „kandydatem numer 1” do spadku z T-Mobile Ekstraklasy. W 11. meczach doznał aż dziewięciu porażek, a jego bilans punktowy to tylko cztery oczka za jedną wygraną i jeden remis…

PGE GKS Bełchatów – Pogoń Szczecin 0:1 (0:1)
Bramka: Maksymilian Rogalski 28

PGE GKS: Stachowiak – Gonzalez, Szmatiuk, Wilusz, Sawala – Wróbel, Baran, Bożok ż, Madej, Stulin (35′ Wacławczyk), Simić (57′ Nowak).
Trener: Jan Złomańczuk

Pogoń: Pernis – Hricko, Dąbrowski, Noll, Pietruszka – Budka, Akahoshi ż, Rogalski, Andradina (84′ Golla) – Kolendowicz, Frączczak
Trener: Artur Skowronek

 

Subskrybuj
Powiadom o

2 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
maniek
11 lat temu

Racja, w pierwszych meczach trenera Złomańczuka widać było gołym okiem, że próbuje grać tak jak trener Kiereś. Niestety, w tych pierwszych dwóch czy trzech meczach jakoś to wyglądało ale w kolejnych było już coraz gorzej. Brakuje pomysłów na gre, piłkarze nie tworzą już drużyny, czasami odnosi się wrażenie, że zawodnicy za wszelką cene chcą pokazać swoje indywidualne umiejętności tylko po to aby zimą zmienić pracodawcę i w przyszłym sezonie nadal grać w Ekstraklasie. Osobiście nie mam nic przeciwko obecnemu trenerowi, pracuje pewnie tak jak potrafi najlepiej ale na drużyne w tym stanie to chyba za mało. Trener Kiereś dobrze się… Czytaj więcej »

ken
11 lat temu

GOŃCIE TEGO ZŁOMAŃCZUKA Z BEŁCHATOWA,DOSYĆ WOŻENIA SIĘ,ZA NIEGO CZEKAJĄ WAS LEPSZE CZASY ALE W 2 LIDZE.