Widzew Łódź przegrał wyraźnie we Wrocławiu ze Śląskiem 1:3 (0:2) w spotkaniu 5. kolejki T-Mobile Ekstraklasy. Jedynego gola dla Widzewa zdobył Eduards Visnjakovs (na zdjęciu). To jego piąty gol w tym sezonie.

Widzew jechał do Wrocławia z nadzieją na to, że Śląsk w obliczu rewanżowego spotkania z Sevillą nie zagra na sto procent możliwości. Okazuje się jednak, że wrocławianie chyba już stracili nadzieje na awans bo Stanislav Levy nie miał zamiaru dawać wolnego swoim najlepszym piłkarzom. Było to niestety widać na placu gry. Śląsk przeważał, Śląsk atakował, Śląsk prowadził grę i także niestety strzelał bramki. W 24. minucie Maciej Mielcarz zmuszony był wyjmować futbolówkę z bramki po uderzeniu z najbliższej odległości Dalibora Stevanovicia. Wcześniej w słupek główkował Marco Paixao. Pięć minut później było już 2:0. Tym razem Paixao dopełnił formalności po widowiskowej akcji Stevanovicia i Waldemara Soboty.

Dzieło zniszczenia Śląsk kontynuował w drugiej połowie. W 60. minucie na 3:0 podwyższył Sebastian Mila. W końcówce przebudził się Eduards Visnjakovs. Łotysz w 76. minucie strzelił swojego piątego gola w tym sezonie, a chwilę później mógł zdobyć drugą bramkę. Jego uderzenie obronił jednak Rafał Gikiewicz. Podrażniony Śląsk mógł zdobyć czwartego gola. Dobrą interwencją w polu karnym popisał się Thomas Phibel, który w ostatniej chwili wybił piłkę Paixao. W doliczonym czasie gry ponownie mógł trafić Visnjakovs. Tym razem  jednak minimalnie chybił.

Porażka Widzewa jak najbardziej zasłużona. Oprócz straty punktów martwić może gra łodzian. Jeden Eduards Visnjakovs to za mało aby nawiązać walkę z takimi drużynami jak Śląsk.

Śląsk Wrocław – Widzew Łódź 3:1 (2:0)
Bramki: Dalibor Stevanović 24, Paixao 29, Sebastian Mila 60 – Eduards Visnjakovs 76

Widzew: Mielcarz – Phibel, Bartkowski, Stępiński, Hayrapetyan (33′ A.Visnjakovs) – Mroziński (72′ Bruno), Kaczmarek, Nowak, Batrović, Okachi (56′ Kasprzak) – E.Visnjakovs.