Mecz Warty Sieradz z Bronią Radom nadal stoi pod dużym znakiem zapytania. Już nie jedenastu, ale szesnastu piłkarzy wicelidera z Radomia jest chorych na grypę jelitową. Wszyscy mają zwolnienia lekarskie od swoich lekarzy rodzinnych. Zespół z Radomia znalazł się w fatalnej sytuacji kadrowej.

Mazowiecki Związek Piłki Nożnej zdecydował, że sobotnie spotkanie ma się odbyć, a Broń może posiłkować się piłkarzami z drużyny juniorów. Tymczasem epidemia grypy jelitowej zatacza w Radomiu coraz szersze kręgi i tak naprawdę na palcach jednej ręki można policzyć zawodników, którym nic nie dolega.

– Nie jesteśmy w stanie wystawić zespołu, który mógłby w sobotę stawić czoła liderowi w równorzędnej walce – czytamy na stronie bronradom.pl.

Co w takiej sytuacji? W sporcie istnieje coś takiego jak duch fair play. Nie chcemy oczywiście za nikogo decydować, ale służymy podpowiedzią. Warta, znając problemy Broni Radom, mogłaby sama zainicjować przełożenie tego spotkania na rundę wiosenną. Nikt przecież nie broni sieradzkiemu klubowi wystosować takie pismo do MZPN.

– Moje prywatne zdanie jest takie, że Mazowiecki Związek Piłki Nożnej przychyliłby się do takiej prośby i mecz mógłby odbyć się w innym terminie – powiedział rzecznik prasowy MZPN Jacek Sowa.

– Ja takiej decyzji nie mogę podjąć gdyż nie jestem osobą decyzyjną. Też uważam, że moglibyśmy ten mecz przełożyć bo taka sytuacja może się zawsze przydarzyć. To jednak tylko moje zdanie jako długoletniego działacza sportowego – odpowiada Andrzej Sroczyński, działacz Warty Sieradz.

Próbowaliśmy dodzwonić się do prezesa klubu z Sieradza Piotra Haraszkiewicza. Jest to jednak niemożliwe gdyż prezes przebywa obecnie…w Chinach. O rozwoju sytuacji z pewnością jeszcze napiszemy.