Jak poinformował portal widzewiak.pl sponsor Widzewa Łódź Grzegorz Waranecki miał zostać pobity przez grupę osób identyfikujących się z Łódzkim Klubem Sportowym. Do zdarzenia doszło w Nowy Rok, kiedy Waranecki przebywał w jednej z łódzkich restauracji.
Sponsor przyszedł do lokalu, aby złożyć noworoczne życzenia swoim znajomym. Został zaatakowany przez grupkę osób identyfikujących się z ŁKS. Cały incydent przerwał właściciel restauracji dzięki czemu Grzegorz Waranecki nie odniósł poważniejszych obrażeń.
Źródło: widzewiak.pl
Ci nowobogaccy uważają, że wszystko im wolno. Przyjść do knajpy o 4-tej rano, powku….ć szalikiem. A potem płacz: pobili panie aspirancie, a i zgwałcić chcieli. A szkoda, że nie zgwałcili, wtedy taki nowobogacki siedział by cichutko i nikt o takich pierdołach nie musiał by czytać. A co tam w Mazovii, panowie redaktorzy, może by tak pan sponsor widzewa przeznaczył na Mazovię jakąś kwotę, no choćby tyle, ile we trzech przepili w sylwestrową noc.
test tolerancji łodzianie zaliczyli na 50% – obrażenia nie są groźne.
Następny test szalik Widzewa na Dworcu Centralnym, a po ewentualnym przeżyciu szalik Wisy w Nowej Hucie.
lks zadzwonil po policje dobrze to zrozumialem. panie swiadek.
Brawo dla autora wpisu Sylwester jest po to by swietowac nadejście NOWEGO ROKU a nie by afiszować miłość do klubu……..Brawo jeszczeraz brawo pozdrowienia w nowym roku
Zeznania świadka :
– Sponsor Widzewa pojawił się w lokalu około godz. 4 nad ranem. Był w towarzystwie Marcina Robaka i dwóch osiłków. Kiedy założył szalik Widzewa został poproszony o jego zdjęcie, bo okazja do spotkania była zupełnie inna, niż manifestowanie klubowej przynależności i sympatii. Rzeczywiście doszło do przepychanki, ale na pewno nikt pana Waraneckiego nie uderzył. Wezwaliśmy policję, szczególnie, że jego towarzysze uderzyli naszego kolegę. Jest na to kilkudziesięciu świadków.
PS
Jeżeli będziecie bezmyślnie przepisywać „niusy” z tej „obiektywnej” strony zamiast zyskiwać czytelników będziecie ich tracić…