Tylko kilkanaście dni Grzegorz Glimasiński pełnił funkcję prezesa w Lechii Tomaszów Mazowiecki. Zrezygnował jednak po tym, jak zapoznał się z dokumentacją klubową, a właściwie jej brakiem. Jak przyznał Łódzkiemu Futbolowi przychodził do klubu z przekonaniem, że uda się wyprowadzić Lechię na szerokie wody.
– To nie tak, że zrezygnowałem, bo się czegoś wystraszyłem. Ja naprawdę chciałem tam zrobić dużo dobrego. Miałem już opracowany plan działania – chcieliśmy pojeździć po firmach z Tomaszowa i powiatu i zaproponować współpracę. Miałem też plany na rozwój drużyn młodzieżowych. Jednak to co tam zastałem nie pozwalało mi przejąć w żaden sposób obowiązków. Nie chcę używać mocnych słów, ale ciśnie mi się na usta określenie na B – powiedział naszemu portalowi.
Glimasiński, który jest radnym powiatowym, zastąpił na początku marca Tomasza Zdonka. Zdonek zrezygnował z funkcji prezesa, a oficjalnym powodem miał być stan zdrowia. Nieoficjalnie jednak wiadomo, że kilka dni przed tą decyzją z bałaganem w klubie zapoznał się prezydent miasta Marcin Witko.
Dobrymi chęciami piekło jest wybrukowane. Pojeździć po firmach, tak, bardzo fajnie. W ogóle idą ciężkie czasy dla piłki. W dobie spowolnienia gospodarczego bedzie jeszcze trudniej znaleźć firmy, które sypną groszem na lokalne kluby.
Brawo zdonek -tam gdzie Ty tam kłopoty.
To widać że ten cudotwórca to tylko może być z byle jakiej zmiany oni potrafią rządzić ,jakby mieli kupę forsy ,zostawione zapasy z toba i tak rządzili by dopóki nie przepuszcza wszystkiego jak w Polsce