Po szokującej wieczornej informacji o rozstaniu się Kazimierza Moskala z ŁKS Łódź ruszyła giełda nazwisk potencjalnych następców 53-letniego trenera. Przebija się w niej właściwie jedna osoba – Wojciech Stawowy. Ostatnio w lidze prowadził Widzew Łódź (2014/2015), a obecnie jest dyrektorem sportowym akademii piłkarskiej Escola Varsovia.
Stawowy zasłynął w Łodzi tym, że obiecywał awans Widzewa do Ligi Mistrzów, a zaliczył z nim spektakularny spadek z I ligi (sezon spędzony z konieczności na boisku w Byczynie). Nic więc dziwnego, że w komentarzach (nie tylko na stronach związanych z ŁKS) kibice beniaminka PKO Ekstraklasy są przeciwni zatrudnieniu Stawowego. Niektóre teksty nie nadają się do zacytowania.
Chcemy przypomnieć, że podobna sytuacja miała już miejsce po nieoczekiwanym odejściu z ŁKS Wojciecha Robaszka. Wtedy też mówiło się o dobrym znajomym dyrektora ŁKS Krzysztofa Przytuły, ale Tomasz Salski zatrudnił ostatecznie, ze znakomitym jak się okazało skutkiem, Moskala. Jak będzie tym razem?
I jeszcze jedno – jakże inaczej dziś wygląda wywiad udzielony przez Przytułę stronie lkslodz.pl, w którym wielu dziennikarzy dopatrzyło się zaczątków rozłamu na linii trener – dyrektor sportowy. Po zaledwie kilku dniach wydaje się, że mieli oni przysłowiowego nosa w interpretacji niektórych zdań.
Stawowy kazał piłkarzom grać tiki-takę. Mieli grac jak Barcelona z wyszkoleniem na poziomie Ekstraklasy. Śmieszny koleś.
Widac golym okiem ze dyrektor ma władze absolutna kto zrobi nie po jego mysli pozbywa sie go bez pardonu.Ptaszki ćwierkają ze dymisja była spowodowana kłótnia dyrektora i trenera, Co na to prezes, robi dobra mine do złej gry? Wydaje oświadczenia a potem robi zupełnie cos innego. .Cały czas ufa bezgraniczne dyrektorowi?Zobaczymy do czego to doprowadzi a mieliśmy przykład Łomży i Widzewa z Panem Krzysiem…oby nie było za późno