AKTUALNOŚCI
Widzew znów lepszy od Jagi

Widzew Łódź po raz drugi w tym sezonie lepszy od kandydata do tytułu mistrza Polski. Jesienią łodzianie pokonali na własnym boisku Jagiellonię aż 4:1. Na wyjeździe już do przerwy prowadzili 3:0. W końcówce stracili gola po strzale Tomasza Frankowskiego.

gadzety kibica keeza

 

Ten mecz miał niemal identyczny przebieg, jak spotkanie z jesieni: najpierw kilka mocnych ciosów widzewiaków, a w końcówce honorowa bramka dla rywali. Oczywiście, wynik 3:0 robi większe wrażenie niż 3:1, ale najważniejsze są trzy punkty, które całkiem zasłużenie pojechały do Łodzi. Te punkty oznaczają, że Widzew praktycznie ma już zapewniony ligowy byt w przyszłym sezonie.

Trener Czesław Michniewicz zrobił spore zmiany w składzie. Nie wiemy, czy większą niespodzianką jest wystawienie od pierwszej minuty Piotra Mrozińskiego, dla którego był to debiut w Ekstraklasie, czy posadzenie na ławce rezerwowych Darvydasa Sernasa. Jeszcze nie tak dawno opiekun łódzkiej drużyny zapowiadał, że Litwin będzie wystawiany od pierwszej minuty tak długo, aż się nie przełamie i nie strzeli bramki. W końcu jednak zmienił zdanie. I paradoksalnie dopiero wtedy osiągnął cel. Duet napastników stworzyli: Piotr Grzelczak i Przemysław Oziębała, ale Litwin pojawił się na boisku jeszcze w pierwszej połowie. Warto też odnotować powrót do bramki Bartosza Kanieckiego, który zastąpił Macieja Mielcarza.

Początek meczu w wykonaniu widzewiaków był zaskakujący, ale bardzo obiecujący. Już w 2. minucie Grzelczak oddał strzał życia z około 30 metrów od bramki. Grzegorz Sandomierski w tej sytuacji stał zbyt daleko od bramki i piłka wpadła mu za kołnierz. Łodzianie zatem objęli prowadzenie i to po przepięknym golu. Chwilę później mogło być 2:0, po uderzeniu Grzelczaka z około 17 metrów. Tym razem jednak piłka poszybowała metr nad bramką strzeżoną przez Sandomierskiego.

W kolejnych minutach Jagiellonia ruszyła do odrabiania strat. Uzyskała optyczną przewagę, ale zagrożenia pod bramką nie była w stanie stworzyć. Co innego widzewiacy, którzy po kontrach co rusz straszyli Sandomierskiego. Tak, jak w 13. minucie Grzelczak, który z osiemnastu metrów uderzył w prawy róg bramki, ale golkiper Jagiellonii wyciągnął się jak struna i zdołał obronić. W 15. minucie po raz pierwszy Kaniecki miał okazję do interwencji. Po rzucie rożnym, w stronę bramki strzelał Adrius Skerla, ale golkiper Widzewa nie dał się zaskoczyć. Kilka minut później piłka wylądowała w bramce łodzian po strzale Ermina Seratlicia, ale miejscowi kibice cieszyli się tylko krótką chwilę, bo spalony był ewidentny i gol nie został uznany. W 26. minucie groźnie, ale niecelnie strzelał z dystansu Rafał Grzyb.

Po niespełna półgodzinie gry na boisku pojawił się wielki nieobecny tego spotkania, czyli Sernas. Zastąpił na boisku kontuzjowanego Wojciecha Szymanka. Oczywiście, nie grał w roli obrońcy, tylko w ataku. Miejsca ustąpił mu Oziębała, który został cofnięty na prawą pomoc, a z kolei Adrian Budka stał się prawym obrońcą. Chwilę po pojawieniu się na boisku, Litwin miał wymarzoną okazję do zdobycia bramki. Wyszedł na pozycję sam na sam z Sandomierskim, ale przegrał pojedynek z bramkarzem z Białegostoku. Po tej sytuacji wydawało się, że Sernas znowu nie przełamie niemocy strzeleckiej. Ale los się do niego uśmiechnął już minutę później. W polu karnym ręką zagrywał Tadas Kijanskas i sędzia nie miał żadnych wątpliwości wskazując na wapno. Błąd Litwina z Jagiellonii przyszło ukarać jego rodakowi z Łodzi, Sernasowi. Trzeba przyznać, że wykazał się on silną psychiką, bo nie wahał się ani chwili, czy nie oddać piłki któremuś z kolegów. Jedenastkę wyegzekwował sam i zrobił to bardzo pewnie.

Co więcej, Sernas przełamanie swojej strzeleckiej niemocy przypieczętował już trzy minuty później. Po świetnym podaniu Grzelczaka, Litwin posłał piłkę w prawy róg bramki Sandomierskiego. Widzew prowadził 3:0 i mógł spokojnie kontrolować przebieg wydarzeń. Ten wynik do przerwy się nie zmienił. Jagiellonia co prawda starała się go odmienić, ale widać było, że podopieczni trenera Michała Probierza byli podłamani trzema ciosami, jakie przyjęli.

Probierz z pewnością jednak chciał walczyć do końca, W przerwie dokonał dwóch zmian w składzie, na boisko wprowadził Tomasza Frankowskiego i Francka Essombę. Ale naporu Jagiellonii nie było, wyraźnie było widać, że ta drużyna nie miała już wiary w końcowy sukces. Groźniejsze były raczej kontry Widzewa. Po jednej z nich w 51. minucie groźnie strzelał Krzysztof Ostrowski, ale bez efektu. Podobnie bramki nie przyniosły także strzały Sernasa po ziemi w 55. minucie oraz z dystansu cztery minuty później. W odpowiedzi w 60. minucie głową strzelał Frankowski, ale bramkarz Widzewa pewnie obronił.

Po godzinie gry na boisku pojawił się Prejuce Nakoulma. Napastnik rodem z Burkina Faso już w 67. minucie mógł asystować przy kolejnej bramce dla Widzewa. Z prawej strony, tuż przy linii końcowej wycofał piłkę do Sernasa, który bez chwili namysłu uderzył w stronę bramki, ale futbolówka minimalnie minęła słupek bramki strzeżonej przez Sandomierskiego. W 74. minucie znowu Nakoulma stworzył sytuację koledze. Tym razem świetnym podaniem obsłużył Ostrowskiego, który natychmiast huknął, jak z armaty, ale trafił tylko w reklamy stojące za bramką.

Widzew kończył ten mecz w dziesiątkę. W 77. minucie Jarosław Bieniuk wślizgiem próbował wybić piłkę spod nóg Maciejowi Makuszewskiemu. Wydawało się, że to zagranie było całkowicie czyste, ale sędzia (a dokładniej liniowy) dopatrzył się przewinienia i pokazał widzewiakowi żółtą kartkę. Bieniuk już wcześniej był upominany, więc musiał opuścić boisko. Mimo osłabienia, to jednak Widzew był bliżej kolejnej bramki. Tak, jak Nakoulma w 83. minucie, który z bliska posłał piłkę w boczną siatkę. W końcówce meczu gospodarze zdołali jeszcze zdobyć honorową bramkę, której autorem był – tak jak w jesiennym pojedynku – Tomasz Frankowski, który z najbliższej odległości pokonał Kanieckiego.

Jagiellonia Białystok – Widzew Łódź 1:3 (0:3)
Bramki: Tomasz Frankowski 90 – Piotr Grzelczak 2, Darvydas Sernas 32-karny, 35.


Widzew: Kaniecki – Szymanek (24′ Sernas), Bieniuk, Madera, Dudu – Budka, Broź, Mroziński (71′ Pinheiro), Ostrowski – Grzelczak (65′ Nakoulma), Oziębała.
Trener: Czesław Michniewicz

Źródło: widzewiak.pl; Fotka: Łukasz Grochala (Cyfrasport)

 

Subskrybuj
Powiadom o

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments