AKTUALNOŚCI
Juniorzy młodsi: SMS-ŁKS 0:0

DSC_0773.JPGNa boisku przy ulicy Milionowej 12 zmierzyły się dwaj odwieczni rywale w rozgrywkach piłki juniorskiej, u których od wielu lat szkolenie młodych piłkarzy stoi na najwyższym poziomie w regionie. Pomimo braku bramek w dzisiejszym meczu, zawodnicy udowodnili, że posiadają spore umiejętności i pokazali futbol na wysokim juniorskim poziomie.

SMS ustawiony klasycznie w formacji 4-4-2 za zadanie miał przedrzeć się przez ustawiony nieco bardziej defensywnie ŁKS, który wyszedł w ustawieniu z jednym napastnikiem, kosztem którego wystąpił cofnięty, defensywny pomocnik.

W pierwszych 10 minutach spotkania w szeregi obu zespołów wkradł się mały chaos, jednak z minuty na minutę widać było coraz lepszą organizację gry. Mimo tego SMS zdołał oddać pierwszy strzał już w 4 minucie, którego autorem był Kruszczyński. Jednak jego uderzenie ani przez moment nie zagrażało bramce ŁKSu. Emocje zaczęły się w 11 minucie, kiedy to z prawej strony boiska rzut wolny wykonywał lewonożny skrzydłowy SMSu Wojtek Gulas, po jego zagraniu w pole karne piłkę wybijał obrońca ŁKS, jednak zrobił to na tyle nie skutecznie, że futbolówka trafiła pod nogi Zielonki. Zawodnik SMSu bez zastanowienia uderzył mocno piłkę z dystansu, trafiając w poprzeczkę. Z dobitką przyszli koledzy z drużyny i wydawało się, że padnie pierwsza bramka dla gospodarzy jednak sędzia liniowy zasygnalizował pozycję spaloną. Wszystko wskazywało na to, że zawodnicy SMS pójdą za ciosem, jednakże niespodziewanie przewagę osiągnęli piłkarze ŁKSu. Najpierw nieśmiało strzelanie rozpoczął w 13 minucie Jarczewski, jednak po jego uderzeniu piłka trafiła z dala od celu. Nieco większą precyzją wykazał się 2 minuty później Komorowski, jednak przy okazji zapominając o sile strzału. Dopiero po następnej akcji ŁKSu pierwszy raz zapachniało bramką. Wszystko dzięki Kamilowi Cupriakowi, chyba najlepszemu piłkarzowi biało-czerwono-białych w pierwszej połowie, który to wszedł dynamicznie z piłką w pole karne, atakowany przez obrońców SMS zdołał utrzymać się na nogach, po czym inteligentnie wycofał piłkę przed pole karne do nadbiegającego Komorowskiego, który uderzając piłkę dosyć lekko skierował ją na słupek bramki Kuśmirema. Kumulacja przewagi ŁKSu nastąpiła w 21 minucie. Na lewej stronie piłkę dostał Cupriak, który po szybkim biegu przedostał się w pobliże bramki przeciwnika, skąd zagrał piłkę do niekrytego kolegi. Kibice już widzieli jak napastnik ŁKSu umieszcza piłkę w siatce, jednak nagle jak z pod ziemi wyrósł obrońca Hendzel i w ostatniej chwili przeciął lot piłki. W 23 minucie jeszcze próbował Papikyan, po którego strzale piłka odbiła się od obrońcy i przeleciała obok słupka. W 30 minucie w końcu zaatakował SMS. Po rzucie rożnym wykonanym z lewej strony boiska, bramkarz ŁKSu Tomek Prykowski wybił piłkę wprost pod nogi stojącego obok środkowego obrońcy SMSu Płucieńczaka, który zmarnował 100% okazję trafiając wprost bramkarza. Kilka minut później znowu niepewnie zachował się Prykowski, który wybijąc piłkę zbyt bojaźliwie spowodował, że przejął ją napastnik SMSu. Kiwak, minął bramkarza i skierował ją obok słupka pustej bramki. W pierwszej połowie gra była wyrównana, obie drużyny przewidziały na to spotkanie inne koncepcje gry. SMS próbował utrzymywać się przy piłce, natomiast ŁKS koncentrował się na długich szybkich podaniach, co jakiś czas kontując gospodarzy.


W drugiej połowie gra byłą już nieco mniej porywająca. Głównie za sprawą częstych przerw w grze spowodowanych niemożnością gry zawodników z Łódzkiego Klubu Sportowego. Ciężko stwierdzić, czy były to przerwy spowodowane odniesionym kontuzjami podczas gry, czy też nową taktyką na drugą część meczu przygotowaną przez trenera Marcina Pyrdoła. Prawda zapewne leży gdzieś pośrodku, wszak z jednej strony remis dla ŁKS był jak najbardziej korzystny, z drugiej zaś nie brakowało ostrych starć na boisku. Tak czy inaczej Pani doktor była jedną z nielicznych osób na trybunach, która niezmarzła podczas spotkania. Jeśli już dochodziło do gry w piłkę, to głównie za sprawą SMSu. W 45 minucie (spotkanie rozgrywane było 2x40minut) fantastyczną interwencją popisał się Prykowski, który bez wątpienia zrehabilitował się za niepewne zachowania w pierwszej połowie. Tym razem spisał się bez zarzutu broniąc strzał Bujalskiego, który doszedł do dogodnej okazji po zamieszaniu podbramkowym. W odpowiedzi po raz kolejny zagrożenie pod bramką SMSu stworzył Cupriak, po złym zachowaniu się Kuśmirema, strzelił w boczną siatkę. Napastnik ŁKS, bardzo aktywny przed przerwą, w raz z upływem czasu był coraz mniej widoczny, głównie za sprawą zmęczenia objawiającym się skurczami, dlatego też decyzja trenera Pyrdoła o zdjęciu tego zawodnika w 51min byłą jak najbardziej słuszna. Dalsza część meczu to już coraz większa przewaga SMSu, który umiejętnie starał się wykorzystywać przy stałych fragmentach gry najwyższego na boisku Płucieńczaka. Taka strategia mogła przynieść pożądane rezultaty, jednak w konsekwencji nie przyniosło to skutku przez rażącą nieskuteczność środkowego obrońcy gospodarzy. Najpierw w 54 minucie Płucieńczyk stojąc na skraju pola karnego, posłał piłkę wysokim lobem w stronę bramki gości, i ku zdziwieniu kibiców zgromadzonych na stadionie, trafił piłką w poprzeczkę bramki. Przy dobitce skutecznie interweniował Prykowski. Po raz kolejny Płucieńczuk urwał się obrońcom ŁKSu w 58 minucie, po dośrodkowaniu z rzutu wolnego, piłka po jego strąceniu głową wylądowała minimalnie obok lewego słupka bramki przeciwnika. 67 minuta to kolejny pokaz nieskuteczności napastników SMSu. Po lewej stronie błyskotliwą akcje przeprowadził wyróżniający się zawodnik meczu Gulas, który dośrodkował piłkę w pole karne, jednak minimalnie z futbolówką minął się Bujalski. Kilka minut później Gulas ponownie szalał na lewej france, lecz kolejne jego podanie w pole karne zostało zmarnowane przez Kiwaka.
Gołym okiem widać było, że w drugiej połowie SMS zachował więcej siły, co mogło być przyczyną przewagi nad ŁKSem. Jednak w samej końcówce spotkania obie drużyny wykazywały się sporą determinacją i zmęczenie zeszło na drugi plan. Dzięki czemu akcje przenosiły się z jednego pola karnego nad drugie, lecz nie wynikało z tego nic groźnego. Remis na pewno ucieszył piłkarzy ŁKS, z drugiej jednak strony nie spowodował rozpaczy wsród zawodników SMSu, ponieważ dalej liderują w tabeli rozgrywek juniorów młodszych i raczej pozostaną na czele tej ligi do końca sezonu. Wydaje się, że SMS posiada w większości lepszych zawodników niż Łódzki Klub Sportowy. W zasadzie każdego z nich można wyróżnić za poszczególne części spotkania. Natomiast w ŁKSie poza wymienianym wcześniej Cupriaku, ciepłe słowa można skierować również w kierunku Komorowskiego, czy Papikyana.


Juniorzy młodsi – 10 kolejka
16 października 2010 godzina 12:00
UKS SMS Łódź – ŁKS Łódź 0:0


SMS: Kuśmirem – Synkowski, Hendzel, Płucieńczak, Zielonka, Stępiński, Bujalski, Kruszczyński, Gulas, Płuski, Kiwak
Trener: Zdzisław Sławuta
ŁKS: Prykowski – Surowiec, Filipiak, Majcherowicz, Marciniak, Jarczewski, Borkowski, Komorowski, Papikyan, Cupriak
Trener: Marcin Pyrdoł


[singlepic id=777 w=320 h=240 float=center]
[singlepic id=779 w=320 h=240 float=center]
[singlepic id=789 w=320 h=240 float=center]
[singlepic id=784 w=320 h=240 float=center]
[singlepic id=790 w=320 h=240 float=center]
[singlepic id=791 w=320 h=240 float=center]
[singlepic id=792 w=320 h=240 float=center]
[singlepic id=793 w=320 h=240 float=center]
[singlepic id=794 w=320 h=240 float=center]
[singlepic id=795 w=320 h=240 float=center]
[singlepic id=795 w=320 h=240 float=center]
[singlepic id=796 w=320 h=240 float=center]
[singlepic id=797 w=320 h=240 float=center]
[singlepic id=798 w=320 h=240 float=center]

Subskrybuj
Powiadom o

12 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
rgr
13 lat temu

mauahaha

ja
13 lat temu

ty mmmmanu,płutno tylko stekal -ppppaaanniieee seeedzzziioo,pppanieee sedziooo-,a ty wez sie za tarcie chrzanu w firmie motyl