Biednemu wiatr w oczy wieje. Takie wnioski można było wysnuć po pierwszej połowie spotkania 25. kolejki I ligi pomiędzy GKS Bełchatów i Zagłębiem Sosnowiec. Samobójcza bramka, nieuznany gol, poprzeczka i słupek. To wszystko zdarzyło się podopiecznym Marcina Węglewskiego w ciągu 45 minut. Do szatni schodzili przegrywając 1:0.

Ale po kolei. W 10. minucie dośrodkowanie Fabiana Piaseckiego pechowo przeciął Mariusz Magiera i skierował futbolówkę do własnej bramki. GKS nie załamał się takim obrotem sprawy i szybko doprowadził do wyrównania. Paweł Czajkowski strzelił mocno – Kacper Chorążka wygarnął piłkę zza linii bramkowej, ale sędzia liniowy wyraźnie zaspał i nakazał grać dalej. To nie był błąd – to był Wielbłąd i to w dodatku dorodny Dromader. Pech Brunatnych dał o sobie znać jeszcze w tej połowie dwukrotnie. Marcin Grolik w odstępie czterech minut obił poprzeczkę i słupek.

Po zmianie stron Brunatni nadal atakowali. Szczęście zaczęło się do nich jednak uśmiechać od 68. minuty. Wtedy to podanie rezerwowego Macieja Koziary wykorzystał Czajkowski i doprowadził do wyrównania. Dziewięć minut później było 2:1. W polu karnym sfaulowany został Bartosz Biel, a jedenastkę pewnie wykorzystał Adrian Małachowski. Ostatni kwadrans bardo nerwowy, ale pod kontrolą bełchatowian. Ostatni gwizdek sędziego Dominika Sulikowskiego przyjęli z dużą ulgą i jednocześnie radością. Wygrana była im bowiem potrzebna jak tlen. Przed GKS teraz dwa domowe mecze – w środę (17 czerwca – 18:00) do Bełchatowa przyjedzie Chojniczanka Chojnice, a cztery dni później Stal Mielec (21 czerwca – 15:00).

GKS Bełchatów – Zagłębie Sosnowiec 2:1 (0:1)
Bramki: Paweł Czajkowski 68, Adrian Małachowski 77-karny – Mariusz Magiera 10 (sam.)

GKS: Lenarcik – Sierczyński ż, Grolik, Magiera, Szymorek – Biel, Małachowski (84′ Grzelak), Czajkowski, Golański (60′ Koziara), Thiakane – Winsztal ż (74′ Zdybowicz)

Żółtą kartką upomniany został także Marcin Węglewski (GKS).